Do tej pory żaden selekcjoner nie udostępniał tak wielu informacji - mówi w rozmowie z RMF FM Jakub Wawrzyniak, były reprezentant Polski. I rzeczywiście Paulo Sousa codziennie wysyła na spotkanie z dziennikarzami swojego jednego piłkarza. Oprócz tego zaprasza do obserwowania treningów. Przez dużą część zgrupowania piłkarzom towarzyszyły rodziny. Oprócz treningów - kadrowicze mogli spędzać czas ze sobą i z bliskimi na oglądaniu filmu, koncercie, czy obserwowaniu finału Ligi Mistrzów. Ile w tym pracy, a ile luzu? Czy to dobra droga, by właściwie przygotować kadrę do ważnego turnieju. O tym wszystkim z Jakubem Wawrzyniakiem rozmawiał Paweł Pawłowski.

Paweł Pawłowski, RMF FM: Jak ocenisz intensywność tego zgrupowania? W osiem przed meczowych dni piłkarze trenowali 9 razy.

Jakub Wawrzyniak: Wszyscy zastanawialiśmy się w jaki sposób będą postępowały przygotowania do mistrzostw Europy. Wydawało mi się, że pierwszy tydzień będzie swobodniejszy. Przyjechały przecież rodziny i wydawałoby się, że treningowa intensywność będzie typowo posezonowa i będzie to czas regeneracji. Paulo Sousa zdecydował inaczej.  Wydaje mi się, że zachowany jest tutaj cykl meczowy, czyli zakładamy, że mecze są w sobotę i tak  ten tydzień właśnie wyglądał (w sobotę piłkarze rozegrali wewnętrzny mecz - przyp. red.). Było być może trochę intensywniej, ale wydaje mi się, że teraz ta intensywność będzie spadała. Gramy teraz przeciwko Rosji.  Wydaje mi się, że w tym sparingu ci piłkarze, których przydatność dla reprezentacji nie jest jeszcze zdefiniowana - mogą właśnie teraz wyjść przed szereg i w rankingu trenera przesunąć się wyżej lub niżej. Tak postrzegam ten mecz. On w pewnym sensie zakończy pewien etap przygotowań.

Jak oceniasz samą organizację zgrupowania? Wyjaśnię jednak o co mi chodzi. Od kadencji Jerzego Engela na wielkich turniejach popełniano błędy. Mówiło się o izolacji piłkarzy, źle dobranych bazach i hotelach, konfliktach z dziennikarzami i kłótniach wewnątrz grupy np. o ubrania, bo każdy miał kontrakt z  inną firmą. Dziś wszystko jest zunifikowane. Kontakty z mediami są uporządkowane. Oprócz tego Paulo Sousa zaprosił rodziny, żeby piłkarze mogli mieć pewien komfort psychiczny. A co ty o tym myślisz?

Pierwszy raz jestem po drugiej stronie. Jest w tym coś nowego dla nas wszystkich. Dla was dziennikarzy również. To pewnego rodzaju sprawdzian. Paulo Sousa się otworzył. Wszystko jest bardziej dostępne, ale ja nie widzę nic w tym złego. Jeśli przeciwnik ma rozgryźć nasza taktykę, to nie będzie tego robił na podstawie relacji, ale na podstawie meczów. Oby tak było dalej. Wydaje mi się, że te zgrupowania nie muszą być obarczone jakąś tajemnicą. Nie odbywają się tu jakieś pilnie strzeżone rzeczy, tylko piłkarze trenują i przygotowują się do turnieju.

Dlatego trener Sousa otworzył dla dziennikarzy wewnętrzny mecz. Mnie zaimponowali na skrzydłach Jóźwiak i Płacheta. Zawiódł trochę Grzegorz Krychowiak, ustawiony chyba nieco wyżej niż zwykle. A jakie ty masz spostrzeżenia po tym meczu?

Podobała mi się współpraca Bartka Bereszyńskiego z Kamilem Jóźwiakiem przez pierwsze dwie tercje, bo rozgrywaliśmy trzy części po 20 minut. Przemek Płacheta w ostatniej gierce, kiedy było już więcej miejsca na boisku i nie było tyle drużynowej jakości w przesuwaniu się i taktyce, on mógł  wtedy wyeksponować swoje atuty takie jak szybkość. Pojedynki jeden na jeden przy jego walorach szybkościowych będą się najczęściej kończyły jego sukcesem. Choć nie chciałbym wychodzić z daleko idącymi wnioskami. Nie widziałem też żadnego piłkarza, który wyjątkowo odstawałby od grupy.

Paulo Sousa zwracał często uwagę Michałowi Helikowi. Trener strofował też mocno zawodników, by byli blisko przeciwnika. Stawiał na wysoki pressing. Ciekawi mnie na ile wystarczy sił przy tak intensywnej grze.

Mówisz o Heliku i korygowaniu jego pozycji przez trenera. Podobnie było w drugiej tercji z uwagami Sousy co do Kamila Glika czy Jana Bednarka. Myślę, że bardziej chodziło tu o zachowanie linii obrony w momencie ataku. Przez całe trzy tercje selekcjoner konsekwentnie podpowiadał działania obrońcom. Jest to pewnie dla niego bardzo istotne. Chodzi o to, by linia obrony była od razu przygotowana do przechwytu piłki. To kluczowe przy taktyce i chęci posiadania piłki. Gramy wysoko i stąd takie a nie inne podpowiedzi. Natomiast, nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale mogliśmy oglądać całą gierkę i trochę na siłę na tej tylko podstawie próbujemy wyciągnąć wnioski...

...bo to jedyna rzecz, którą mogliśmy obserwować, jeśli chodzi o elementy gry. Poza tą gierką mogliśmy obserwować rozgrzewkę czy trening motoryczny.

Do tej pory nigdy żaden selekcjoner nie udostępnił tak wiele informacji. My próbujemy z tych 60 minut wyciągać wnioski. Też musimy być w tym wszystkim mocno wyważeni.

Opracowanie: