"Obejrzałem kilka ostatnich meczów Polski i zauważyłem, że wszyscy ciężko pracują, są agresywni w defensywie i - jak ja to nazywam - ‘zadają dużo pytań’ podczas ataków" - stwierdził Lars Lagerbaeck, selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Islandii, która wieczorem zmierzy się z biało-czerwonymi na Stadionie Narodowym w Warszawie. Szkoleniowiec przyznał również, że nie jest typem trenera, który musi wszystko kontrolować: "Wolę zaufać innym i przerzucić na nich część odpowiedzialności". Opowiedział również o pracy i życiu w Islandii.

"Obejrzałem kilka ostatnich meczów Polski i zauważyłem, że wszyscy ciężko pracują, są agresywni w defensywie i - jak ja to nazywam - ‘zadają dużo pytań’ podczas ataków" - stwierdził Lars Lagerbaeck, selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Islandii, która wieczorem zmierzy się z biało-czerwonymi na Stadionie Narodowym w Warszawie. Szkoleniowiec przyznał również, że nie jest typem trenera, który musi wszystko kontrolować: "Wolę zaufać innym i przerzucić na nich część odpowiedzialności". Opowiedział również o pracy i życiu w Islandii.
Trener reprezentacji Islandii Lars Lagerback podczas konferencji prasowej w Warszawie /Bartłomiej Zborowski /PAP

Lagerbaeck nie miał oporów przed rozmową z polskimi dziennikarzami również po zakończeniu konferencji prasowej przed towarzyskim meczem na Narodowym. Na pytanie jednego z nich, czy aby nie spieszy się na trening, odparł: Spokojnie, dadzą sobie radę, mogą zacząć beze mnie.

To w pewien sposób potwierdza, że 67-letni selekcjoner ma zaufanie do swoich piłkarzy i asystentów i nie czuje potrzeby sprawdzania ich na każdym kroku.

Kiedy byłem młodym trenerem, chciałem kontrolować wszystko i wszystkich. Ale nabrałem trochę doświadczenia i wiem teraz, że trzeba pozwalać innym na przejmowanie części odpowiedzialności. Nie chcę takiej sytuacji, w której muszę być wszędzie w każdej sekundzie i sprawdzać, czy wszystko jest robione, jak należy. Trzeba ufać ludziom, z którymi się pracuje, zarówno sztabowi, jak i samym piłkarzom - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami.

Przyznał też, że nie stosuje żadnego sztywnego modelu szkolenia i przesadnie nie trzyma swoich podopiecznych w ryzach. Nie mamy prawie żadnych surowych reguł obowiązujących piłkarzy i pracowników. To dlatego, że wtedy musielibyśmy wymyślić też szczegółowy system kar. Wolimy opierać się na wskazówkach i wytycznych, które obowiązują na boisku i poza nim. Ale oczywiście oczekuję też od wszystkich profesjonalizmu. Jeśli kogoś na niego nie stać, nie powinno go być w islandzkiej drużynie narodowej - wyjaśnił Szwed.

Zaznaczył, że w jego ekipie wszyscy traktowani są równo. Nie lubię nazywać żadnego piłkarza "gwiazdą", choć to oczywiście zależy od tego, jak zdefiniujemy to słowo. Dla mnie ma ono trochę negatywny wydźwięk. Wy macie fantastycznego napastnika, jakim jest Robert Lewandowski, i nie mam nic przeciwko temu, że wy nazywacie go gwiazdą. Ale ja tego nie robię, wręcz nie chcę nikogo takiego w składzie. Gylfi Sigurdsson to dobry zawodnik, ale jest tylko częścią zespołu, w pojedynkę niczego nie dokona. Zresztą Lewandowski też sam meczu nie wygra... - ocenił.

Lagerbaeck objął reprezentację Islandii w 2011 roku. W eliminacjach MŚ 2014 jego zespół odpadł dopiero w barażach z Chorwacją, ale w turnieju kwalifikacyjnym Euro 2016 zajął drugie miejsce w grupie A - za Czechami, a przed Turcją i Holandią. Był to pierwszy w historii awans drużyny narodowej Islandii do tak ważnych rozgrywek.

Zawsze, kiedy obejmuję nowe stanowisko, robię to dlatego, że wydaje mi się ono interesujące z piłkarskiego punktu widzenia. Zobaczyłem tę grupę młodych piłkarzy i pomyślałem, że z tego może coś być. To chyba najciekawsze możliwe wyzwanie w pracy trenera - ocenił Szwed.

Przyznał, że sukces odniesiony z Islandią był szczególnym wydarzeniem w jego karierze. Często jestem o to pytany. Kiedy awansowałem na dużą imprezę ze Szwecją czy Nigerią, to było ważne, ale nie da się ukryć, że w Islandii jest to czymś wyjątkowym. Głównie dlatego, że to pierwszy raz w historii, ale nie bez znaczenia jest też fakt, że to niewielki kraj i być może mało kto spodziewał się, że nam się uda. Czujemy, że cały naród jest za nami, bilety na mecze sprzedają się w pół godziny, a na stadion przychodzi trzy procent populacji - opowiadał.

Islandczycy chyba rzeczywiście mają szczególną mentalność. Są odizolowani od reszty kontynentu, może dlatego uczuciowo są mocno związani ze swoim krajem. Piłkarze z radością wracają do domów i z ogromną dumą grają w reprezentacji. Są tak wychowywani, aby potrafili sami o siebie zadbać i pracować na najwyższych obrotach. To widać nie tylko wśród zawodników, ale też w całym społeczeństwie - relacjonował.

Lagerbaeck nie uważa, że Islandia - jako jeden z teoretycznie najsłabszych zespołów na Euro 2016 - powinna skupić się na grze defensywnej. W dużym uproszczeniu: kiedy masz piłkę, musisz atakować, a kiedy ma ją rywal, musisz się bronić. Filozofia takiej Holandii jest taka, żeby mieć piłkę cały czas, ale co z tego, skoro spędza więcej czasu na wyczekiwaniu na właściwy moment, zamiast na kolejnych atakach. Wystarczy dobrze się ustawić w obronie i wtedy nie będzie już żadnych zaskoczeń, po prostu nie ma ryzyka. Dla nas atak i defensywa są tak samo ważne - wyjaśnił.

Odnosząc się do spotkania z Polską Szwed podkreślił, że dostrzega wiele podobieństw między piłkarzami obu zespołów.

Obejrzałem kilka ostatnich meczów Polski i zauważyłem, że wszyscy ciężko pracują, są agresywni w defensywie i - jak ja to nazywam - "zadają dużo pytań" podczas ataków. Macie też interesujących młodych zawodników, na przykład... ten chłopak z Ajaksu (Arkadiusz Milik) albo pomocnik z nazwiskiem na "Lit..." (Karol Linetty). To dobrze wam wróży na przyszłość - stwierdził.

Początek spotkania Polska - Islandia na Stadionie Narodowym - o godzinie 20:45. Już teraz zapraszamy Was na relację na żywo z tego meczu - znajdziecie ją pod tym linkiem.

(edbie)