Piłkarz Chelsea Londyn i przez lata podpora angielskiej defensywy John Terry ogłosił niespodziewanie koniec reprezentacyjnej kariery. Swoją decyzją zaskoczył chyba wszystkich fanów na Wyspach.

Doświadczony obrońca przyznał, że decyzja ma związek z postępowaniem dyscyplinarnym prowadzonym przeciwko niemu przez Angielską Federację. W październiku ubiegłego roku Terry miał obrazić podczas meczu Chelsea z QPR na tle rasistowskim Antona Ferdinanda - brata Rio, z którym Terry grał w kadrze. Z tego powodu Terry stracił w kadrze opaskę kapitańską, a niegodzący się z tym Fabio Capello, kilka miesięcy przed Euro 2012 pożegnał się ze stanowiskiem szkoleniowca reprezentacji Anglii. 

Piłkarza uniewinnił sąd, ale swój wniosek w tej sprawie złożyła właśnie piłkarska federacja. To federacja, która chce ukarać mnie za coś z czego już oczyścił mnie sąd doprowadziła do tego, że muszę podjąć decyzję o zakończeniu gry w kadrze - powiedział Terry.

Trzeba jednak przyznać, że poza boiskiem, na którym Terry gra po profesorsku, zdarzały mu się wpadki, które dawały mu szansę na znalezienie się na pierwszych stronach angielskich brukowców. Tak było, kiedy na jak wyszedł jego romans z żoną kolegi z reprezentacji Wayne'a Bridge'a.

Licznik Terry'ego w reprezentacji zatrzymał się więc na wskazaniu 78. Obrońca Chelsea zagrał jeszcze w meczu eliminacji do mistrzostw świata przeciwko Mołdawii, z Ukrainą cztery dni później pauzował z powodu kontuzji. Z pewnością zabraknie go w składzie na zaplanowany na połowę października mecz z Polską w Warszawie.