Bez Wayne'a Rooney'a musi poradzić sobie Manchester United w prawdopodobnie najważniejszym meczu ligowym w tym sezonie. W sobotę prowadzące w tabeli "Czerwone Diabły" zagrają na stadionie Old Trafford z wiceliderem Chelsea Londyn. Lider klasyfikacji strzelców (26 bramek) w końcówce wtorkowego spotkania Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium (1:2) doznał kontuzji prawej kostki.

Początkowo wydawało się, że jego nieobecność będzie bardzo długa, ale według najnowszych doniesień brytyjskich mediów, piłkarz wróci do gry za 2-3 miesiące.

Naród może odetchnąć, mogło być znacznie gorzej - stwierdził szkoleniowiec MU, Alex Ferguson. W sobotę będzie mógł skorzystać z wracających po kontuzjach Irlandczyka Johna O'Shea i Owena Hargreavesa. Ten ostatni nie grał od września 2008 roku, od meczu z... Chelsea.

Na swej mocy straci jednak ofensywna Manchesteru - w przeciwieństwie do siły ataku rywali. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej Didier Drogba zdobył w tym sezonie Premiership 24 gole, a przed tygodniem (7:1 z Aston Villa) umiejętnościami snajperskimi błysnął Frank Lampard - cztery trafienia, w tym jedno z karnego. Nic więc dziwnego, że w dobrym nastroju jest szkoleniowiec Chelsea Carlo Ancelotti.

Gdyby potyczka "ManU" ze stołecznym zespołem zakończyła się remisem, to przy ewentualnej wygranej Arsenalu z Wolverhampton Wanderers walka o prymat w Anglii rozpocznie się od nowa. Różnice między wielką trójką będą minimalne.

Obecnie najlepszy zespół trzech ostatnich sezonów ligi angielskiej ma zaledwie punkt przewagi nad londyńczykami, którzy zdobyli mistrzostwo w 2005 i 2006 roku. To między tymi zespołami trwa od paru lat rywalizacja na Wyspach Brytyjskich. Do zakończenia obecnych zmagań pozostało sześć kolejek, a szansę na tytuł ma jeszcze Arsenal Londyn.