Saddam Hussain, lekkoatleta z Pakistanu, uciekł z hotelu podczas halowych mistrzostw świata w Sopocie. Na razie jest uznawany za zaginionego, ale liczne przypadki z całego świata każą przypuszczać, że Pakistańczyk po prostu chce zacząć lepsze życie w Europie. Ucieczki sportowców to bowiem żadna nowość.

Zobacz również:

Nie trzeba sięgać zbyt głęboko w przeszłość, by przypomnieć sobie podobne zdarzenia i to na wiele większą skalę. Podczas ostatnich letnich igrzysk olimpijskich w Londynie z wioski olimpijskiej uciekło ponad 20 zawodników i działaczy. Było to siedmioro Kameruńczyków, po czterech obywateli Demokratycznej Republiki Konga i Erytrei, trójka zawodników z Gwinei i Sudanu. Jeden z Erytrejczyków poprosił nawet oficjalne o azyl w Wielkiej Brytanii.

Kameruńczycy z kolei narzekali na brak możliwości sportowego rozwoju w swoim kraju. Jeden z nich uciekał dwa razy. Najpierw w Pekinie, a po raz drugi właśnie w Londynie. Zresztą w Kamerunie przyznają, że ucieczki sportowców towarzyszą im niemal na każdych igrzyskach. Często uciekali też Kubańczycy. W 2001 roku w Belgii po ucieczce z hotelu o azyl poprosiło aż sześciu zawodników.

Sportowcom nieco łatwiej decydować się na takie ucieczki. W końcu mają zapewniony pełnoprawny wjazd na teren Unii Europejskiej. Mają ufundowane bilety, mają wszystkie niezbędne dokumenty. Łatwiej im potem się ukryć, jeśli najtrudniejsze - pokonanie granicy - mają już za sobą.

Możliwe, że na podobny krok zdecydował się młody, 19-letni Pakistańczyk, który zapewne na wielką sportową karierę i tak miał niezbyt wielkie szanse i o wiele bardziej opłacało mu się zaryzykować i rozpocząć życie w Europie.

Historia takich ucieczek jest naprawdę długa. W 1948 roku na igrzyskach w... Londynie o azyl w USA poprosiła Maria Provaznikowa z Czechosłowacji. W 1956 roku w Melbourne została ponad połowa reprezentacji Węgier. Uciekali też Polacy. Żeby daleko nie szukać, można przypomnieć kilku naszych piłkarzy, którzy postanowili zwiać do RFN i tam kontynuować kariery, a później i to pozasportowe życie. Tak było choćby z Andrzejem Rudym, który granicę przekroczył w bagażniku.

(MRod)