Polski skialpinista - Andrzej Bargiel – nad sobotnim ranem polskiego czasu stanął na szczycie Piku Lenina (7134 m n.p.m.). To pierwszy z pięciu 7-tysięczników byłego Związku Radzieckiego, które zakopiańczyk chce zdobyć w tym sezonie w ramach projektu Śnieżna Pantera, bijąc jednocześnie aż trzy rekordy. Jak mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, podejście na Pik Lenina było trudne z powodu mrozu i silnego wiatru. „Ale później w nagrodę udało mi się zjechać północną ścianą Piku Lenina. To było bardzo fajne, 3000 metrów przewyższenia” – dodaje w rozmowie z Bartoszem Styrną.

Bartosz Styrna: Jak ten atak przebiegał, jaka była pogoda i jak to wszystko wyglądało?

Andrzej Bargiel: Stwierdziłem, że wychodzę wieczorem, wystartowałem o 20:00 (lokalnego czasu - przyp red.). Doszedłem do chłopaków do obozu trzeciego (6200 m n.p.m.) około północy, tam chwilę się zagrzałem i wyszedłem w kierunku szczytu. Musiałem przed południem być z powrotem w bazie, byłem przed 10:00. Samo podejście było ciężkie, bo strasznie wiało, było potwornie zimno, minus 18 stopni. Droga wiedzie ściśle granią. Ale później w nagrodę udało mi się zjechać północną ścianą Piku Lenina. To było bardzo fajne, 3000 metrów przewyższenia. Ściana jest jednostajnie nachylona, z dużą ilością seraków, dużo puchu tam było, więc to była taka fajna nagroda. Kolega Kuba przez lunetę sterował mnie między tymi wszystkimi serakami.

Z bazy, rozumiem?

Tak, bo mamy taką bardzo dużą lunetę. I to też było fajne, że można takie rzeczy robić. Teraz wracamy, wszystko się udało. Zaczęła się walka z czasem, bo ten rekordowy czas, w którym chcemy zdobyć Śnieżną Panterę, ruszył w momencie zdobycia tego pierwszego wierzchołka. Teraz mamy jeszcze cztery szczyty, które będą zdecydowanie trudniejsze, więc kawał roboty przed nami.

Jakie są dalsze plany?

Jutro rano startujemy w kierunku granicy z Tadżykistanem. W Tadżykistanie już śmigłowcem lecimy do bazy, więc będziemy już w bazie pod dwoma kolejnymi szczytami, bo ta kolejna baza jest zarówno bazą do Piku Korżeniewskiej (7105 m n.p.m.), jak i do Piku Komunizma (7495 m n.p.m.). To będzie wygodne, bo nie będziemy musieli się tak dużo przemieszczać.

Zaczynacie od Piku Korżeniewskiej.

Tak jest. Ale to oczywiście w zależności pogody, warunków śniegowych, może ulec zmianie. Taki jest plan na dzień dzisiejszy.

Kiedy dotrzecie do bazy?

Będziemy tam 18 lipca.

Dziękuję za rozmowę.

Andrzej Bargiel do bazy pod Pikiem Lenina (7134 m n.p.m.) dotarł w środę 6 lipca. Po kilkudniowej aklimatyzacji, zakończonej noclegiem w obozie trzecim na wysokości 6200 metrów, zakopiańczyk odpoczywał w bazie. Do ataku szczytowego miał wyjść w nocy z czwartku na piątek. Te plany pokrzyżowała jednak pogoda i ostatecznie atak trzeba było przesunąć o 24 godziny.

Podczas ekspedycji Andrzej Bargiel zamierza pobić aż trzy rekordy. Chce najszybciej w historii skompletować wejścia na wszystkie pięć szczytów, poprawiając wyczyn Denisa Urubko z 1999 roku, któremu ta sztuka udała się w 42 dni.

Ponadto zakopiańczyk na wszystkie wierzchołki chce wejść w czasie poniżej 24 godzin, a z dwóch z nich - Chan Tengri (7010 m n.p.m.) i Piku Pobiedy (7439 m n.p.m.) - po raz pierwszy w historii chce dokonać pełnego zjazdu na nartach.

Postępy wyprawy Andrzeja Bargiela na bieżąco możecie śledzić w Faktach RMF FM, a także na RMF24.pl. Zakopiańczykowi towarzyszy także ekipa Canal+ Discovery. Jesienią na antenie stacji zobaczyć będzie można 8-odcinkowy film z ekspedycji.