Jan Król to zawodnik doskonale znany z parkietów PlusLigi. Na koncie ma występy w Indykpolu AZS-ie Olsztyn, Projekcie Warszawa czy GKS-ie Katowice. Sukcesy odnosił w lidze austriackiej, a teraz dał się skusić jednemu z klubów w Indiach. Tuż przed powrotem do kraju opowiedział Patrykowi Serwańskiemu o realiach gry w tym kraju. Jaki jest poziom rozgrywek i czy Hindusi lubią siatkówkę? Pod względem organizacyjnym Król mówi o swoim klubie Kochi Blue Spikers w samych superlatywach.

Jan Król trafił do Indii niespodziewanie pod koniec ubiegłego roku. Wcześniej trochę zniknął z kibicowskich radarów. Występował bowiem w 2-ligowym klubie z Płocka, a łączył to z pracą agenta nieruchomości. Doświadczenie z klubów Plus Ligi jednak się przydało, bo to poważna pozycja w siatkarskim CV.

Gdy pojawiła się propozycja gry w Indiach zawodnik się nie wahał. Spędził w tym kraju dwa miesiące. Liga siatkarska nie jest tam bardzo rozbudowana i właśnie tyle czasu trwa sezon zasadniczy. Drużyny prezentują zróżnicowany poziom, ale szczególnie pod względem taktycznym odstają mocno choćby od zespołów z PlusLigi.

Trzeba by najpierw sprawdzić jak oni by się zachowywali z piłkami typu Mikasa, bo tutaj miałem do czynienia z zupełnie inną piłką, która po prostu jest z kosmosu. Dziwnie lata. Jest bardzo lekka. Na pewno można by porównać tutejsze zespoły do niektórych zespołów z pierwszej ligi, ale czy najlepsze zespoły poradziłyby sobie w Plus Lidze? Wszystkie drużyny z PlusLigi zjadłyby taktycznie lokalne ekipy. Drużyny, które lepiej opanowałyby sposób gry blok-obrona z fajną zagrywką mogłyby sobie poradzić w pierwszej lidze - ocenia Jan Król. 

Jak dodaje polski siatkarz, wielu zawodników w Indiach ma niesamowite cechy motoryczne. Problemem ma być technika i granie w zespołach.

Król podkreśla, że klub Kochi Blue Spikers był świetnie zorganizowany, a zawodnicy mogli liczyć na szybką pomoc gdy zgłaszali jakiekolwiek zapotrzebowanie czy problemy.

Wszystko było przygotowane rewelacyjnie. Było wszystko co profesjonalny zawodnik może sobie wymarzyć. Jeżeli poprosiłem o jakąś maszynę do masażu - takie buty zakładane na nogi - to dostarczono mi je w ciągu tygodnia. Jeżeli potrzebowaliśmy masażu wysyłano nas do spa. Cały czas ktoś o nas dbał. W pierwszym tygodniu pobytu lekko się zatrułem. Po godzinie był u mnie lekarz. Nie byłem pozostawiony samemu sobie. Cały czas ktoś czuwał nad tym, żeby wszystko było na miejscu, żebyśmy byli w dobrych rękach i mogli skupić się tylko i wyłącznie na graniu. I tak było ze wszystkimi zawodnikami, nie tylko zagranicznymi - dodaje.

Siatkarz podkreśla, że jeśli w przyszłości znów pojawiłaby się propozycja z Indii to na pewno z niej skorzysta.

Uważam, że bardzo warto, bo po pierwsze można zobaczyć troszeczkę innego świata, po drugie poznać nową kulturę. Po trzecie to jak są organizowane spotkania, jak są organizowane kluby, to mówiąc szczerze, niektóre kluby w PlusLidze nie są tak dobrze zorganizowane jak tutaj. Poziom siatkarski jest dużo niższy, ale poziom zorganizowania klubu, całych wyjazdów, sprzętu jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Wystarczy wejść na social media ligi albo na jakiegokolwiek z zespołów. To stoi na bardzo, bardzo wysokim poziomie - opowiada Król.