Piłkarze w T-Mobile Ekstraklasie w tym sezonie nie byli jeszcze tak skuteczni. W ostatnim meczu 26. kolejki rozgrywek Górnik Zabrze pokonał w Lubinie Zagłębie 2:1. W ośmiu meczach padło łącznie 30 goli.

Wynik meczu już w 4. minucie otworzył Aleksander Kwiek. Wszystko zaczęło się od podania w pole karne Mariusza Zachary. Piłkę przepuścił Adam Banaś. Kwiek przyjął ją na klatkę piersiową i strzałem z powietrza pokonał Michała Gliwę. Gospodarze chcieli szybko wyrównać. Najlepszą okazję miał w 16. minucie Michal Papadopulos. Czech po płaskim dośrodkowaniu Macieja Małkowskiego uderzył w poprzeczkę. Fani Zagłębia pewnie jeszcze rozpamiętywali tę sytuację, ale po chwili rzut rożny miał Górnik. Zagrana w pola karne piłka trafiła w końcu do Grzegorza Bonina, a ten pokonał Gliwę strzałem głową z kilku metrów.

Druga zdobyta bramka jeszcze bardziej zmobilizowała zabrzan. Teraz to oni mieli inicjatywę, zamienioną na kilka rzutów rożnych. W 31. minucie kontra Zagłębia przyniosła jednak bramkę. Banaś podał na skrzydło do Szymona Pawłowskiego - ten pomknął z futbolówką, wpadł w pole karne i wyłożył piłkę Papadopulosowi, który zdobył dziesiątego gola w sezonie. Przed przerwą Gliwę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego mógł zaskoczyć jego kolega Paweł Widanow.

W drugiej połowie bramek już nie oglądaliśmy. Emocji jednak nie brakowało. Zagłębie starało się wyrównać, ale i goście nie rezygnowali z prób podwyższenia prowadzenia. Sędzia Hubert Siejewicz przedłużył spotkanie aż o 5 minut i kilka sekund przed ostatnim gwizdkiem pokazał jeszcze drugą żółtą kartkę Adamowi Banasiowi z Zagłębia.

Dzięki wygranej Górnik awansował na czwarte miejsce w tabeli, ale ma tyle samo punktów co piąty Śląsk. Zagłębie pozostało na ósmej pozycji.