Nowe fakty w sprawie skandalu z członkiem zarządu PZPN Kazimierzem Greniem, którego zatrzymano w Dublinie za handel biletami na mecz Irlandia-Polska. Znaleźli się polscy kibice, którzy twierdzą, że kupili od niego bilety.

Jestem pewien na 200 procent, że cztery wejściówki kupiłem od Kazimierza Grenia. Była wydrukowana cena 50 euro, płaciliśmy po 500 złotych - mówi pan Krzysztof, kibic cytowany przez "Przegląd Sportowy". Mężczyzna od 9 lat mieszka i pracuje w irlandzkim Cork. W niedzielę przyjechał do Dublina bez biletu na mecz drużyny Adama Nawałki, mając nadzieję, że kupi wejściówkę na miejscu: Krążyliśmy pod stadionem i wypytywaliśmy o bilety różne osoby. (...) W końcu osoby sprzedające pamiątki odesłały nas do człowieka, który podobno miał mnóstwo biletów. Kilkanaście metrów dalej, na prywatnej posesji, dostrzegliśmy człowieka ubranego w ciepła kurtkę. (...) Krzyknąłem, czy ma bilety? Dał pozytywny sygnał i podszedł do nas. Powiedział, że nie ma problemu i zaraz przyniesie cztery bilety. Po kilku minutach wrócił, trzymając w ręku wejściówkę za 50 i 70 euro. Ale w trakcie negocjacji operował złotówkami. Za tańszy bilet chciał 500 złotych, za droższy 600 - opowada "Przeglądowi Sportowemu". 

Dziennik podkreśla, że ostatecznie Greń, "wspaniałomyślnie" zgodził się sprzedać wejściówki za 70 euro po 500 złotych. Ostatecznie i tak oszukał Polaków: zapłacili 2 tysiące złotych i siedzieli na gorszych miejscach. 

CAŁĄ RELACJĘ POLSKIEGO KIBICA I BILET, KTÓRY KUPIŁ OD KAZIMIERZA GRENIA, ZNAJDZIECIE TUTAJ

Greń: Jestem w szoku

Sam Greń zaprzecza, że handlował biletami. O okolicznościach zatrzymania opowiada: Wciąż jestem w szoku. Miałem ze sobą 12 biletów dla przyjaciół z Polski. Jeden z biznesmenów poprosił mnie, żebym przywiózł je tam dla niego i znajomych. Stałem na prywatnej działce. Nie wiedziałem, że tam nie można przebywać. W pewnym momencie podeszła policja i zabrała mnie na komisariat. Tłumaczyłem wcześniej, że czekam na przyjaciół, którzy w umówionym miejscu mieli te bilety ode mnie odebrać. Niestety, policjanci mi nie uwierzyli. Myśleli, że handluję wejściówkami. Zabrano mi telefon.

Boniek: To szkalowanie wizerunku PZPN

Zbadanie całej sprawy zlecił komisji prawnej związku szef PZPN Zbigniew Boniek. Gdyby się okazało, że handlował biletami to jest to problem. To jest szkalowanie wizerunku związku. To jest członek zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Mam nadzieję, że tak nie jest. Pan Greń mówi, że tak nie jest. Chcemy to po prostu wyjaśnić. Nie chcemy nikogo oskarżać, ani nikogo bronić - podkreśla Boniek.

Jeśli wynik związkowego śledztwa będzie niekorzystny dla Kazimierza Grenia, zarząd może go czasowo odwołać, lub zawiesić większością dwóch trzecich głosów. Ostateczną decyzję w jego sprawie podejmuje jednak Walne Zgromadzenie delegatów, odbywające się raz do roku.

(mal)

RMF FM/Przegląd Sportowy