"Moją szansą była ucieczka" - powiedział Michał Kwiatkowski, który wywalczył w Ponferradzie tytuł kolarskiego mistrza świata. Polak zaatakował osiem kilometrów przed metą, przeprowadzony przez peleton przez Michała Gołasia. Doścignął uciekających czterech kolarzy, minął ich, pokonał ostatni kilometrowy podjazd, a na zjeździe utrzymał przewagę, która nie przekraczała dziewięciu sekund.

Wiedziałem, że mając nawet parę sekund przewagi przed zjazdem mam szansę wygrać, że rywale mogą mnie nie dogonić. Nie oglądałem się, jechałem na zjazdach skoncentrowany. Nie jestem sprinterem. Potrafię zafiniszować, ale nie tak jak Simon Gerrans i Alejandro Valverde. Moją szansą był samotny odjazd i zrealizowałem ten plan - mówił Kwiatkowski.

Mistrz świata przyznał, że przerwa w startach po Tour de France była mu bardzo potrzebna i że po powrocie do peletonu pod koniec sierpnia czuł, że odzyskał formę.

Wczoraj na odprawie powiedziałem kolegom z reprezentacji, że czuję się bardzo dobrze. Powtórzyłem to im dziś na starcie. Dali mi wspaniałe wsparcie. Jechałem w komfortowych warunkach, przez dużą część wyścigu na czołowych miejscach w peletonie. Było to bardzo ważne w tych deszczowych warunkach, gdzie łatwo o kraksę - wspomniał.

Zapytany, co oznacza jego zwycięstwo dla polskiego kolarstwa, przypomniał dziennikarzom, że nie tylko on odnosił w tym roku sukcesy. Zdaję sobie sprawę z tego, że mój sukces to wielka sprawa dla całego polskiego kolarstwa. Udało się zakończyć sezon, w którym i inni nasi zawodnicy się zaznaczyli: Rafał Majka wygrał dwa etapy Tour de France, a Przemysław Niemiec - etap na Vuelta a Espana.

Co dla niego oznacza zdobycie tęczowej koszulki? Chyba jeszcze to do mnie nie dociera. Muszę się z tym przespać, a może zapytać o to, co czuł mój kolega z drużyny Tom Boonen, gdy wygrywał w Madrycie w 2005 roku. Miałem wtedy 15 lat.

Mistrz świata był pytany o to, jak wspomina swój pobyt w hiszpańskiej grupie Caja Rural w 2010 roku, co robił w ostatnich dniach przed startem w Ponferradzie, a nawet o swoją Akademię Kolarską "Copernicus" w Toruniu. Odpowiadał na pytania płynną angielszczyzną.  

Po konferencji prasowej nie było do Kwiatkowskiego dostępu. Przy fleszach fotoreporterów złożył autograf na tęczowej koszulce i natychmiast został zabrany na kontrolę antydopingową.