Polscy siatkarze przegrali pierwszy mecz w mistrzostwach świata. W łódzkiej Atlas Arenie ulegli triumfatorom tegorocznej Ligi Światowej - Amerykanom 1:3 (27:29, 22:25, 27:25, 23:25) w pierwszym spotkaniu 2. fazy turnieju. W czwartek zagrają z Włochami.

Zobacz również:

Zobacz zapis relacji z meczu na żywo

W pierwszej partii Polacy obronili cztery piłki setowe, by jednak ulec Amerykanom 27:29. Wcześniej podopieczni Stephane'a Antigi musieli odrobić sześciopunktową stratę do rywali, którzy w środowym spotkaniu bardzo wysoko zawiesili poprzeczkę gospodarzom turnieju. Takich problemów jak z ekipą USA biało-czerwoni nie mieli z żadnym z przeciwników z pierwszej fazy mistrzostw.

Po ataku Matthew Andersona i autowym bloku Polaków zespół USA prowadził w pierwszym secie 13:10, a kilka minut później już 20:14. Przy stanie 21:17 trener Polaków zakwestionował prawidłowość kolejnego punktu zdobytego przez rywali. Jego zdaniem przy ataku zawodnik USA przekroczył linię środkową. Potwierdziła to analiza wideo, po której biało-czerwoni zmniejszyli straty do trzech punktów. Później, dzięki dobrej zagrywce Michała Winiarskiego i skutecznemu w ataku Michałowi Kubiakowi, udało się doprowadzić do remisu 23:23. W emocjonującej końcówce Polacy nie zdołali jednak wyjść na prowadzenie i ograniczali się do obrony kolejnych piłek setowych. Cztery uratowali, ale przy stanie 27:27 popełnili dwa błędy. Najpierw po zagrywce Piotra Nowakowskiego piłka zatrzymała się na siatce, a w kolejnej akcji siatki dotknęli polscy zawodnicy i goście mogli się cieszyć z wygranego seta.

Amerykanie także w kolejnej partii okazali się lepsi. Tym razem biało-czerwoni dotrzymywali kroku rywalom do stanu 19:19, jednak decydujący fragment seta przebiegał już pod dyktando rywali. Goście zdobyli trzy punkty z rzędu i mogli sobie pozwolić na grę "punkt za punkt". Zakończył ją David Lee, po którego ataku ekipa USA wygrała 25:22.

W dwóch zwycięskich setach graczom USA nie przeszkadzał fakt, że częściej od Polaków tracili punkty po własnych błędach. W pierwszym secie w ten sposób oddali 8 pkt. (przy siedmiu błędach biało-czerwonych), a w drugim aż 12 (przy czterech błędach Polaków).

I właśnie błędy Amerykanów miały duży wpływ na wynik trzeciego seta. Jego początek należał do Polaków, którzy objęli prowadzenie 2:0 i dwupunktową przewagę utrzymali do pierwszej przerwy technicznej (8:6). Na kolejnej mieli trzy punkty więcej od rywali (16:13), jednak po wznowieniu gry sytuacja szybko uległa zmianie. Po asie serwisowym Taylora Sandera trener Antiga poprosił o przerwę, bo był to już czwarty z rzędu punkt zdobyty przez Amerykanów, którzy objęli prowadzenie 17:16. Później był fragment wyrównanej gry, po którym Polacy znów uzyskali trzypunktową przewagę (23:20). Błyskawicznie ją jednak roztrwonili.

Przy stanie 23:22 Antiga znów przerwał grę, jednak po chwili był już remis 23:23. Po kolejnej akcji hala zamarła, a Amerykanie cieszyli się z kolejnego punktu. Okazało się jednak, że przedwcześnie, bo po wideoweryfikacji (przeprowadzonej na życzenie Antigi) wychwycono kolejny błąd graczy z USA (przekroczenie linii) i punkt przyznano biało-czerwonym. Chwilę później sytuacja się odwróciła. Wybuch radości kibiców został przerwany po kolejnej analizie wideo, która wykazała, że punkt należał się gościom. Ostatecznie po nerwowej i emocjonującej końcówce Polacy wygrali seta 27:25, a decydujący punkt atakiem ze środka zdobył Marcin Możdżonek.

Początek czwartego seta należał do gości, którzy objęli prowadzenie 3:1, ale na pierwszą przerwę techniczną schodzili mając na koncie punkt mniej od Polaków. To jednak Amerykanie znaleźli się w lepszej sytuacji w końcówce seta. Wyszli na prowadzenie 21:19 i zmusili Antigę do przerwania gry. Chwilę później, po zepsutej zagrywce Winiarskiego było 23:21 dla USA, a po skutecznym bloku Micaha Christensona goście mieli pierwszą piłkę meczową. W tym momencie polski selekcjoner znów wziął czas, po którym goście zepsuli zagrywkę. Później dwie przerwy wykorzystał trener gości. Po drugiej z nich Amerykanie mogli się już cieszyć z końcowego sukcesu, bo atak Andersona zakończył czwarta partię i całe spotkanie. Ekipa z USA wygrała seta 25:23, a mecz 3:1.    

Winiarski: Walczyliśmy, a wygrał zespół lepszy

Trener reprezentacji Polski Stephane Antiga powiedział po przegranym spotkaniu: Gratuluję drużynie amerykańskiej zwycięstwa, które nie jest dla mnie zaskoczeniem. Wiedziałem, że jest to zespół, który stać na bardzo dobrą grę. Szwankowała u nas zagrywka, ale największe trudności sprawiło nam zatrzymanie atakującego Andersona, którego nie mogliśmy w żaden sposób powstrzymać. Teraz musimy się już jednak skupić na jak najlepszym przygotowaniu do meczu z Włochami. Każdy przeciwnik jest inny, więc przed każdym meczem trzeba coś zmienić, bo nie ma jednej skutecznej strategii na wszystkie spotkania. Przed czwartkowym pojedynkiem też więc coś zmienimy, ale na razie nie powiem, co.

Z kolei kapitan polskiej reprezentacji Michał Winiarski przyznał, że to był dobry mecz dla kibiców siatkówki, ale na pewno nie dla naszych, bo przegraliśmy. Amerykanie zagrali świetnie, zwłaszcza końcówki, i wygrali zasłużenie. W paru momentach zabrakło nam szczęścia, ale trzeba podkreślić, że Amerykanie znakomicie bronili i byli niesamowicie skuteczni na kontrze. Zwłaszcza Anderson. To jest nasza pierwsza porażka, ale nie można powiedzieć, że był to dla nas zimny prysznic. Walczyliśmy, a wygrał zespół lepszy. Na pewno fajnie jest wygrywać, ale to jest sport i długi turniej, w którym porażki się zdarzają - podsumował.

W czwartek w Atlas Arenie Polska zagra z Włochami (godz. 20.25), którzy rywalizację w drugiej fazie turnieju rozpoczęli od porażki 0:3 z Serbią. W innych środowych meczach grupy E w Bydgoszczy Francja pokonała Argentynę 3:1, a Iran w takim samym stosunku wygrał z Australią.

Polska - USA 1:3 (27:29, 22:25, 27:25, 23:25)

Polska: Mateusz Mika, Piotr Nowakowski, Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Karol Kłos, Paweł Zagumny - Paweł Zatorski (libero) - Michał Kubiak, Dawid Konarski, Fabian Drzyzga, Marcin Możdżonek.

USA: Micah Christenson, Taylor Sander, David Lee, Matthew Anderson, Paul Lotman, Maxwell Holt - Erik Shoji (libero).

(mal)