​Polska wygrała w Nantes z Japonią 26:25 (9:11) w swoim czwartym meczu grupy A mistrzostw świata piłkarzy ręcznych. Biało-czerwoni już wcześniej stracili szanse na awans do 1/8 finału.

​Polska wygrała w Nantes z Japonią 26:25 (9:11) w swoim czwartym meczu grupy A mistrzostw świata piłkarzy ręcznych. Biało-czerwoni już wcześniej stracili szanse na awans do 1/8 finału.
Marek Daćko //EDDY LEMAISTRE /PAP/EPA

Mecz brązowych medalistów MŚ 2015 z trzecią drużyną Azji decydował jedynie o tym, która z ekip zajmie piątą lokatę w grupie A, co pozwoliłoby na grę o 17. miejsce we francuskim turnieju.

Wreszcie udało się zwyciężyć, ale dwa punkty zostały wymęczone w wielkich bólach.

Tradycyjnie biało-czerwoni nie mogli się na początku wstrzelić w bramkę rywali. Po dziesięciu minutach gry na koncie mieli zaledwie dwa trafienia (2:3). Ponownie mocnym punktem był bramkarz. Między słupki trener Tałant Dujszebajew wpuścił tym razem Adama Morawskiego, który m.in. obronił karnego.

Japończycy też nie grzeszyli skutecznością, więc gole nie padały zbyt często. Po kwadransie Polacy wygrywali 5:4. Pozytywnym zaskoczeniem była postawa Krzysztofa Łyżwy, który we wcześniejszych meczach nie wpisał się na listę strzelców, a tu w 20. min rzucił na 7:5 swojego trzeciego gola.

W dalszym ciągu z wyczuciem bronił Morawski i to głównie jemu koledzy zawdzięczali korzystny rezultat, gdyż w ataku ich niemoc była porażająca. 

Sam Morawski nie mógł meczu wygrać i po kolejnych kompromitujących polską ofensywę zagraniach Azjaci przejęli inicjatywę. Po czterech kolejnych golach to Japończycy półtorej minuty przed przerwą wygrywali już 11:8.

Drugą połowę Polacy rozpoczęli od niewykorzystanego karnego przez Przemysława Krajewskiego. Do drugiego nikt z Polaków nie chciał podejść. W rezultacie egzekutorem i to udanym okazał się debiutant Arkadiusz Moryto. Ale gra po przerwie praktycznie niczym nie różniła się od tego, co działo się w pierwszej połowie. Dobry Morawski i straty piłki w ataku. W 37. min udało się wreszcie wyrównać (14:14), ale kolejne gole znów zdobywali rywale.

Dopiero od 41. minuty  trochę intensywniej zaczęła "żyć" polska ławka. W efekcie biało-czerwoni po serii udanych kontr objęli prowadzenie 18:16. Teraz to Polacy utrzymywali lekką przewagę, która w 48. min po raz pierwszy w tym meczu urosła do trzech trafień (21:18).

Biało-czerwoni nie poszli za ciosem. Kolejne proste błędy i Japończycy zdobyli kontaktowego gola (23:22). Ostatnie pięć minut to obrona jedno-, dwubramkowej przewagi. Rezultat ustalono dwie minuty przed końcem. Polacy go utrzymali, choć w międzyczasie zgubili piłkę, ale znów mieli w odwodzie Morawskiego, który został najlepszym zawodnikiem meczu.

W czwartek na zakończenie zmagań w grupie A Polska zmierzy się z obrońcą tytułu Francją.

(abs)