"Można mieć tyle lat co ja, a skończyłem niedawno 35, i zdobywać medale" - podkreślił wicemistrz świata w deskowej klasie RS:X. Przemysław Miarczyński uważa, że wiek w sportowej rywalizacji nie zawsze ma znaczenie.

W piątek na podium ustawionym tuż przy akwenie, na którym odbył się finałowy wyścig, Przemysław Miarczyński otworzył po raz kolejny w swojej 20-letniej karierze półtoralitrową butelkę szampana .

Sam tej butelki nie opróżnię - oświadczył wicemistrz świata. "Pomóżcie" - zachęcał otaczających go dziennikarzy, Zofię Klepacką, która była siódma w tej samej klasie w gronie kobiet, a także składających mu gratulacje zawodników i trenerów z zagranicznych ekip. No, chyba że nie chcecie wypić za moje zdrowie - dodał.

Pytany, który to medal zdobyty w prestiżowej imprezie, ile lat ze swego życia poświęcił na sport, urodzony 26 sierpnia 1979 roku w Gdańsku utytułowany żeglarz przez chwilę się zamyślił, wpatrując się to w taflę wody, to w niebo, na którym zza ciemnych chmur przebijały słoneczne promienie. Zrobiło się nostalgicznie, gdy Miarczyński "cofnął" swą pamięć.

W kwietniu 1994 roku urodził się w Gdyni Paweł Tarnowski, kiedy ja już na poważnie zająłem się windsurfingową deską. Minęło więc 20 lat. Tu, w Santander, Paweł ścigał się ze mną, zajmując czternaste miejsce, a w lipcu został młodzieżowym mistrzem Europy. Nie da się ukryć, jestem już stary, ale... powalczę jeszcze o piąte igrzyska - zaznaczył.

W bogatej kolekcji trofeów ma brązowy medal olimpijski z Londynu, siedem z mistrzostw globu (złoty, pięć srebrnych oraz brązowy) i nie mniej z mistrzostw Europy, także na mistralowej desce, która była przed RS:X. Do tego dochodzą podia Pucharów Świata w tak cenionych regatach jak chociażby Kieler Woche.

Miarczyński podkreślił, że na te sukcesy składa się wiele elementów, nie tylko ciężka praca w siłowni, na rowerze czy w długim biegu. To zasługa także szkoleniowej ekipy na czele z weteranem trenerskiej braci Pawłem Kowalskim oraz rodziny, której dedykuje swoje trofea.

Czy myśli o przyszłości? Nie od dziś, bo nic nie może wiecznie trwać. Chciałbym przekazywać swoje wieloletnie doświadczenia młodym zawodnikom, dlatego moje działania będą raczej związane z żeglarstwem i szkoleniem młodzieży. Być może będzie to poprzez pracę trenera czy np. szkołę windsurfingową. To są już szczegóły. Póki co muszę skończyć trzeci rok studiów na gdańskiej AWFiS i wziąć się za pracę magisterską - odpowiedział utytułowany zawodnik.

Na razie odpoczynku on i pozostali polscy żeglarze mieć nie będą. W czwartek rozpoczną się w Gdańsku-Górkach Zachodnich mistrzostwa kraju w klasach olimpijskich.

(acz)