Siatkarze Jastrzębskiego Węgla wygrali w Ankarze z Zenitem Kazań 3:1 i zajęli trzecie miejsce w Final Four Ligi Mistrzów. To najlepszy rezultat drużyny ze Śląska w tych rozgrywkach.

Od początku jastrzębianie mieli przewagę... na widowni. Polskich kibiców było bowiem zdecydowanie więcej.

Trener polskiej drużyny Lorenzo Bernardi zapowiadał walkę o brązowy medal i jego zawodnicy ten plan realizowali. Na otwarcie zaskoczyli rywali bardzo trudną zagrywką, co pozwoliło im prowadzić 9:2, 13:5. Szkoleniowiec Zenitu Władimir Alekno rozkładał ręce patrząc na poczynania swoich graczy.

Rosjanie otrząsnęli się z marazmu i zaczęli odrabiać straty. Przewaga jastrzębian stopniała do dwóch punktów (21:19). Siatkarze z Kazania mylili się jednak zbyt często w końcówce, by odwrócić losy seta, zakończonego atakiem Alena Pajenka.

Wyrównana walka toczyła się w drugiej części. Żadna z drużyn nie potrafiła "uciec" przeciwnikowi, w związku z czym najczęściej na tablicy wyników widniał remis. Tak było do momentu, kiedy na zagrywkę w zespole rosyjskim poszedł Maksym Michajłow. Po jego trzech akcjach Zenit prowadził 20:18 i już nie dał się dogonić.

Trzecia partia przebiegła pod znakiem przewagi i prowadzenia zespołu z Jastrzębia Zdroju. Podopieczni trenera Bernardiego wrócili do "atomowej" zagrywki, dobrze bronili i to pozwoliło przełamać opór rywali. Sporne sytuacje wywoływały na parkiecie mnóstwo dyskusji. Po jednej z takich "stykowych" akcji nawet analiza wideo zarządzona przez Zenit nie przyniosła rozstrzygnięcia i sędziowie punktu nikomu nie przyznali.

Zespół z Kazania znalazł się "pod ścianą". Chcąc przedłużyć mecz musiał wygrać czwartego seta. Rzeczywiście Rosjanie postawili bardzo trudne warunki. Dwukrotnie wypracowali trzypunktową przewagę i... dwa razy ją roztrwonili. Emocje były duże, bo przy drugiej przerwie technicznej prowadził Jastrzębski Węgiel 16:15. Potem jeszcze było 22:20, po kolejnej sytuacji analizowanej przez sędziów przed monitorem, i 24:22. Za chwilę zablokowany został Maksym Michajłow i siatkarze z Jastrzębia mogli sobie potańczyć na parkiecie przy akompaniamencie okrzyku "dziękujemy" w wykonaniu 150 kibiców z Polski.

(acz)