W hitowym spotkaniu 10. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Legia uratowała w końcowych minutach meczu w Warszawie remis z Lechem Poznań i przynajmniej do niedzieli będzie liderem. Na drugie miejsce awansował PGE GKS Bełchatów po wygranej 1:0 z Pogonią Szczecin.

Mecz w Warszawie od pierwszych minut stał na wysokim poziomie. Obie drużyny nie oszczędzały bramkarzy. Każdy z nich miał sporo pracy, choć wydawało się, że groźniejsze ataki przeprowadzali goście.

Najpierw w 33. minucie zamieszanie w polu karnym po rzucie rożnym wykorzystał Marcin Kamiński, strzelając na 1:0. To był znak dla wszystkich piłkarzy z Poznania, którzy chcieli pójść za ciosem. Tomasz Kędziora tego nie wykorzystał, ale już Dariusz Formella, który tuż przed pierwszym gwizdkiem zastąpił kontuzjowanego Gergo Lovrencsicsa, zdołał podwyższyć na 2:0.

Lech nastawił się na kontry i bardzo dobrze radził sobie w obronie. Legia mozolnie budowała każdą pojedynczą akcję. W 75. minucie mistrzowie Polski zdołali zdobyć kontaktowego gola. Tomasz Brzyski przyjął podanie od Żyry na lewym skrzydle. Przymierzył i piłka trafiła idealnie w okienko przy dalszym słupku.

Legia była w ostatnich minutach bardziej aktywną drużyną i została nagrodzona. W doliczonym czasie gry jeden punkt uratował jeszcze Dossa Junior, który wcześniej zawinił przy straconych golach. Zdobyty punkt oznacza, że zespół z Warszawy z dorobkiem 20 prowadzi w tabeli. 

Bełchatów po pokonaniu Pogoni drugi w tabeli

W Bełchatowie gospodarzom bramkę przyniosła już pierwsza akcja. Lewą strona boiska pobiegł Adam Mójta dośrodkował w pole karne. Wrzucona wysoko piłka minęła obrońców i spadła na głowę Pawła Komołowa, który z bliskiej odległości pokonał bramkarza Pogoni.

Było to piąte zwycięstwo beniaminka w tym sezonie. Z dorobkiem 19 punktów zajmuje drugie miejsce, ale dziś mogą go z niego zepchnąć Górnik Zabrze (obecnie 17 pkt), który podejmie Lechię Gdańsk, oraz Wisła Kraków (18), która zagra w derbach na stadionie Cracovii. 

Zawisza wreszcie zdobyła punkt

Po ośmiu kolejnych porażkach punkt udało się wreszcie wywalczyć ostatniemu w tabeli Zawiszy Bydgoszcz. Przed własną publicznością zremisował 1:1 z Ruchem Chorzów. Spotkanie rozpoczęło się idealnie dla gospodarzy. Dośrodkowanie z prawej strony od Jakuba Wójcickiego trafiło w polu karnym do Alvarinho, który spokojnie przyjął piłkę i pokonał bramkarza gości Krzysztofa Kamińskiego.
Jednak w 31. minucie wbiegający w pole karne Zawiszy Daniel Dziwniel przewrócił się w starciu z Anestisem Argyriou, a sędzia podyktował rzut karny. Pewnym wykonawcą był Filip Starzyński, który ustalił wynik na 1:1.

W piątek Korona pokonała w Kielcach 1:0 Piast Gliwice po golu Przemysława Trytki w 77. minucie. Było to dopiero drugie zwycięstwo podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza w tym sezonie.

Tego dnia trzy punkty wywalczył także Śląsk Wrocław, który przez kilkadziesiąt sekund przegrywał 0:1 z Górnikiem Łęczna, ale później zdołał wbić rywalom dwie bramki. Na trafienie Miroslava Bożok w 62. minucie odpowiedział po chwili Krzysztof Ostrowski, a wynik ustalił strzałem z dystansu w doliczonym czasie Sebastian Mila.

Śląsk ma 19 punktów i zajmuje trzecie miejsce. Górnik ma o siedem mniej i jest 12. w tabeli.

Dziesiąta kolejka zakończy się jutro, kiedy w Białymstoku Jagiellonia zmierzy się z Podbeskidziem Bielsko-Biała. 

(mpw)