To było kolejne niesamowite popołudnie na Anfield. Piłkarze Liverpoolu i Tottenhamu stworzyli wspaniałe widowisko, chociaż pierwsza połowa nic takiego nie zapowiadała. "The Reds" po kwadransie prowadzili już 3:0, ale później do głosu doszli goście z Londynu.

W przypadku Tottenhamu powtórzył się scenariusz z poprzedniej kolejki, gdy londyńczycy także musieli odrabiać dwubramkowe straty z pierwszej połowy. Wówczas rzutem na taśmę udało im się wydrzeć remis w starciu z Manchesterem United. Tym razem jednak piłkarze Liverpoolu postawili znacznie trudniejsze warunki.

Już w trzeciej minucie bramkę na 1:0 zdobył Curtis Jones po dośrodkowaniu Trenta Alexandra-Arnolda. Dwie minuty później i gospodarze wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Akcję wykończył tym razem Luis Diaz. Po kwadransie wydawało się, że jest już po meczu. W polu karnym Tottenhamu faulowany był Holender Gakpo, a jedenastkę na gola zamienił pewnym strzałem pod poprzeczkę Mohamed Salah.

Londyńczycy próbowali się odgryzać, ale ich próby były zbyt chaotyczne. Aż do 40. minuty, gdy dośrodkowanie Perisicia wykorzystał Harry Kane. Dzięki tej bramce Tottenham mógł zejść do szatni w nieco lepszych niż na początku meczu humorach.

Druga połowa meczu przebiegała pod znakiem wymiany ciosów. Liverpool próbował przypieczętować swoje zwycięstwo kolejną bramką, a piłkarze Tottenhamu atakowali, by zdobyć przynajmniej kontaktowego gola. W końcu się udało. 

Do siatki na 3:2 trafił Koreańczyk Son i stało się jasne, że to będzie kolejny szalony dzień na Anfield. Liverpool wycofał się i próbował kontrować. Drużyna z Londynu próbowała kolejnych ataków, ale aż do 93. minuty nic z tego nie wynikało. Wówczas z rzutu wolnego dośrodkował Son a wprowadzony wcześniej na boisko Brazylijczyk Richarlison wpakował piłkę do siatki. Napastnik Tottenhamu pobiegł pod trybuny i charakterystycznym gestem uciszał swoich krytyków.

To nie był jednak koniec emocji. Richarlison jeszcze przeżywał swojego gola, gdy koszmarny błąd popełnili obrońcy gości, którzy wystawili piłkę jak na tacy Portugalczykowi Diogo Jocie. Ten sprytnym strzałem po ziemi pokonał bramkarza przeciwników ustalając wynik spotkania na 4:3.

Tym samym Liverpool przeskoczył Tottenham w ligowej tabeli i zajmuje obecnie 5. miejsce. Szanse na udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów są jednak iluzoryczne, bo czwarty w lidze Manchester United dysponuje 7-punktową przewagą i ma jeden mecz zaległy.