"Miłą niespodziankę sprawili nam Argentyńczycy, dzięki którym graliśmy w niedzielę z uśmiechem na ustach" - powiedział po wygranym 3:2 meczu z Francją w mistrzostwach świata siatkarzy środkowy naszej reprezentacji Karol Kłos. Polacy jeszcze przed spotkaniem mieli zapewniony awans do dalszej fazy turnieju. Zawdzięczali to porażce Amerykanów, których Argentyna pokonała 3:2.

Cieszymy się, że jesteśmy w szóstce, bo naprawdę ciężko było się tam znaleźć. Wystarczy przypomnieć chociażby sobotni mecz z Iranem, który chyba zdecydował o tym awansie. Miłą niespodziankę sprawili nam też Argentyńczycy. Przed samym meczem dowiedzieliśmy się, że pokonali Amerykanów, zapewniając nam awans jeszcze przed meczem z Francją. Graliśmy więc z uśmiechem na ustach - przyznał Kłos. 

Dodał, że jedynym niedosytem po pojedynku z Francuzami jest to, że nie udało się wygrać za trzy punkty. Zdaniem środkowego Marcina Możdżonka spowodowane to było m.in. tym, że Polacy w niedzielę zagrali słabiej niż w sobotnim meczu z Iranem, również wygranym 3:2.

To był dziwny mecz, zupełnie inny od tego z Iranem. W tym sobotnim było praktycznie wszystko - zwroty akcji, dobre ataki, dyskusje z sędziami, dyskusje pod siatką. Po tej dużej dawce emocji i dobrej siatkówki dzisiaj zdecydowanie obniżyliśmy loty. Najważniejsze jest jednak to, że awansowaliśmy i wygraną zakończyliśmy drugą rundę - podsumował Możdżonek.

Jego zdaniem na słabszą postawę Polaków miała wpływ informacja o zwycięstwie Argentyny nad USA. Zapanowała mała euforia w szatni, jak się dowiedzieliśmy o wyniku Amerykanów z Argentyną. I to nas trochę rozproszyło. Musimy unikać takich sytuacji na przyszłość - zauważył.

Atakujący Dawid Konarski zapewnił natomiast, że w kolejnych spotkaniach turnieju (z Brazylią i Rosją w Łodzi) Polacy do końca będą walczyli o jak najlepszy wynik.

Dzisiaj cieszy nas wygrana z Francją, bo na pewno lepiej kończyć każdą rundę zwycięstwem niż porażką. Niestety, nie dało to nam pierwszego miejsca w grupie. Ważne jest jednak to, że jesteśmy w szóstce i gramy dalej. W turnieju zostało sześć najlepszych ekip i z każdym trzeba grać na 120 procent, żeby wygrać i awansować do półfinałów. I taki mamy cel. Do końca będziemy dawać z siebie wszystko - zakończył.

(mal)