"O cztery bramki będzie bardzo trudno, ale Robert Lewandowski co najmniej raz trafi do siatki Realu" - mówi Jerzy Dudek przed rewanżowym meczem ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów pomiędzy Borussią Dortmund i Realem Madryt. Były bramkarz Królewskich podkreśla w rozmowie z RMF FM, że kwestia awansu w tej parze jest rozstrzygnięta, co nie zmienia faktu, że Borussia może dziś wygrać. Oprócz Realu Dudek widzi w półfinale PSG, Bayern Monachium i Atletico Madryt.

Kacper Merk: Będzie pan miał dylemat, komu kibicować w wieczornym starciu Borussii z Realem?

Jerzy Dudek: Nie, bo moim zdaniem sprawa awansu do półfinału jest już przesądzona na korzyść Realu. Owszem, Borussia potrafiła momentami napędzić Królewskim stracha na Santiago Bernabeu, ale myślę, że Real, strzelając przed tygodniem trzy bramki, zamknął tę rywalizację. Tym bardziej, że na pewno trafi też do siatki choć raz w Dortmundzie, a to będzie już gwóźdź do trumny dla Borussii.

Z drugiej strony myślę, że i Robert Lewandowski strzeli bramkę, bo wyraźnie ma patent na Real, a całe to spotkanie może być taką osłodą dla jego klubu - bo myślę, że Borussia może minimalnie wygrać.

Czy Lewandowski jest w stanie powtórzyć taki mecz jak przed rokiem, gdy strzelił dla Borussii cztery bramki?

Na to są małe szanse, bo obie drużyny są w tej chwili w nieco innym miejscu. Robert ma niesamowitą intuicję, co czyni go jednym z najlepszych napastników na świecie, ta intuicja pozwala mu zwieść każdego obrońcę świata. Myślę, że dziś ucieknie co najmniej raz, ale nie chce mi się wierzyć, żeby udało mu się to czterokrotnie.

Tym bardziej, że w bramce Realu - tradycyjnie w Lidze Mistrzów - zobaczymy Ikera Casillasa. Rozmawiał z nim pan ostatnio? To dla niego trudność, że nie gra na co dzień w lidze hiszpańskiej?

Na początku to była dla niego olbrzymia trudność i nie mógł jej zaakceptować. Ale gdy ostatnio rozmawialiśmy, zauważyłem, że jego podejście się zmieniło i potrafi wykorzystać tę sytuację: nie gra co trzy dni, więc jest głodny występów, a to powoduje, że w każdym z nich jest skoncentrowany na sto procent. Oczywiście, ktoś może pomyśleć, że taki bramkarz zawsze daje z siebie wszystko, ale gdy w sezonie grasz 60 spotkań, to kilka będzie słabszych. Gdy masz ich 20 - nie możesz pozwolić sobie na chwilę słabości. I tak właśnie prezentuje się Casillas - moim zdaniem, jest teraz w wyśmienitej formie, więc pomysł trenera Ancelottiego, by w lidze grał Diego Lopez, uważam za strzał w dziesiątkę - także, wybiegając już w przyszłość, dla reprezentacji Hiszpanii, bo biorąc pod uwagę, że Casillas nie jest tak wyeksploatowany jak inni bramkarze, na mistrzostwach świata w Brazylii będzie błyszczał formą.

Wracając jednak do Ligi Mistrzów: przed nami jeszcze pozostałe ćwierćfinały. Kto jest dla pana faworytem - Chelsea czy PSG?

Już po losowaniu mówiłem, że Chelsea czeka ciężka przeprawa, a dodatkowo bramka, którą stracili w Paryżu w doliczonym czasie gry, może okazać się kluczowa. PSG nawet bez kontuzjowanego Ibrahimovicia jest na tyle dobrym piłkarsko zespołem, że nie powinno wypuścić z rąk dwubramkowej zaliczki.

A jutro Manchester United czy jednak Bayern Monachium?

W pierwszym spotkaniu Czerwone Diabły sprawiły ogromną niespodziankę, ale zrzucałbym to raczej na karb zmęczenia po świętowaniu mistrzostwa Niemiec przez piłkarzy Bayernu. U siebie powinni zagrać lepiej i awansować - jeśli tak się nie stanie, to będzie największa sensacja tych rozgrywek.

I na koniec najbardziej wyrównana rywalizacja ćwierćfinałowa: Atletico Madryt czy FC Barcelona?

A tutaj wieszczę niespodziankę, czyli odpadnięcie Barcelony. To etatowy faworyt rozgrywek, lecz trafił na bardzo charakterną drużynę. Piłkarze Atletico do świetnych umiejętności dokładają niesamowitą waleczność, popartą doskonałym przygotowaniem motoryczno-siłowym, czym potrafią stłamsić Barcelonę. To znów będzie najbardziej wyrównane spotkanie, ale w minimalnie lepszej sytuacji stawiam jednak Atletico.


Rozmawiał: Kacper Merk

(edbie)