"Gramy teraz z głównymi faworytami w grupie, czyli z Włochami i Holendrami. Futbol lubi niespodzianki. Mam nadzieję, że będziemy w stanie pokusić się o taką" – tak o zbliżających się meczach Polaków w Lidze Narodów mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej selekcjoner Jerzy Brzęczek. Zapowiedział również, że w środowym towarzyskim spotkaniu z Ukrainą w Chorzowie pozwoli odpocząć kilku piłkarzom, m.in. Robertowi Lewandowskiemu. Wspomniał także o wprowadzaniu do drużyny młodych zawodników: "Myślę, że ta mieszanka doświadczenia i rutyny z wkraczającą szerokim wachlarzem do reprezentacji młodością dodaje nam pewnej nieobliczalności".

Biało-czerwonych, którzy w poniedziałek oficjalnie rozpoczęli zgrupowanie w Katowicach, czekają teraz trzy mecze: 11 listopada na Stadionie Śląskim towarzyski z Ukrainą, cztery dni później wyjazdowy w Reggio Emilia z Włochami w Lidze Narodów i - na zakończenie zmagań w tych rozgrywkach - 18 listopada spotkanie, znów w Chorzowie, z Holandią.

Na konferencji prasowej przed meczem z Ukrainą Jerzy Brzęczek potwierdził, że w tym spotkaniu nie zagra m.in. Robert Lewandowski.

"Czy dam odpocząć Robertowi w tym meczu? Tak, na pewno. Nie tylko on, ale również ci, którzy grają na co dzień w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, mają tych spotkań bardzo dużo. Dlatego w środę ci zawodnicy będą odpoczywać" - zapowiedział selekcjoner.

Z różnych powodów w listopadowych meczach nie wezmą udziału Damian Kądzior, Michał Karbownik i bramkarz Bartłomiej Drągowski. Ponadto kontuzje leczą Maciej Rybus i Jakub Kamiński, których także może w najbliższych spotkaniach zabraknąć.

"Z pierwszych informacji w przypadku Kamińskiego wynika, że to prawdopodobnie odnowienie urazu, który miał już przed meczem z warszawską Legią. Czekamy na wynik jego badań. Patrząc obiektywnie, jest mało prawdopodobne, że będzie do naszej dyspozycji" - przyznał Brzęczek.

Drągowski z kolei, zgodnie z decyzją władz sanitarnych Włoch, został wraz z całą drużyną ACF Fiorentina wysłany na dziesięciodniową kwarantannę: to wynik wykrycia koronawirusa u jednego z zawodników klubu.

Karbownik w ubiegłym tygodniu sam uzyskał pozytywny wynik testu na obecność SARS-CoV-2ji.

Kądzior natomiast po ustaleniach z Brzęczkiem pozostał w swoim klubie, SD Eibar.

Jak poinformował w poniedziałek PZPN: "Reprezentant Polski ze względu na zmianę barw klubowych w ostatnim okienku transferowym nie wziął udziału w okresie przygotowawczym. Z tego powodu zarówno zawodnik, jak i selekcjoner uznali, że dla Kądziora znacznie lepszym rozwiązaniem będzie pozostanie w klubie i trening z drużyną, który pozwoli mu skutecznie powalczyć o miejsce w składzie SD Eibar".

W tej sytuacji do reprezentacji dołączył awaryjnie Przemysław Płacheta z kadry do lat 21.

"Mieszanka doświadczenia i rutyny z młodością dodaje nam pewnej nieobliczalności"

Biało-czerwoni mają za sobą udany październik: najpierw pokonali w towarzyskim spotkaniu Finlandię 5:1, a następnie - w Lidze Narodów UEFA - zremisowali z Włochami 0:0 oraz wygrali z Bośnią i Hercegowiną 3:0.

"Ostatnie dwa lata nie były na pewno łatwe, ale dla mnie najważniejszą sprawą jest wywiązywanie się z postawionych przed nami zadań. Pierwsze to awans na mistrzostwa Europy, osiągnęliśmy ten cel. Zaczęliśmy już także realizować drugie zadanie: wprowadzanie młodych zawodników. Myślę, że ta mieszanka doświadczenia i rutyny z wkraczającą szerokim wachlarzem do reprezentacji młodością dodaje nam pewnej nieobliczalności, powiewu świeżości. Ale oczywiście każde kolejne zgrupowanie i mecz muszą być potwierdzeniem słuszności drogi, jaką idziemy" - podkreślił na poniedziałkowej konferencji Jerzy Brzęczek.

O meczach z Włochami i Holandią: "Futbol lubi niespodzianki. Mam nadzieję, że będziemy w stanie pokusić się o taką"

Po czterech kolejkach grupy A1 Ligi Narodów Polska ma siedem punktów i o jeden wyprzedza Włochy, a o dwa Holandię. Tabelę zamykają, z 2 punktami na koncie, Bośniacy.

Czy biało-czerwoni będą w stanie utrzymać to pierwsze miejsce?

"Na pewno nie jesteśmy faworytem grupy. Potrzebujemy jednego punktu, żeby wykonać nasz plan minimum, czyli utrzymać się w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Teraz gramy z głównymi faworytami w tej grupie, czyli z Włochami i Holendrami. Futbol lubi niespodzianki. Mam nadzieję, że będziemy w stanie pokusić się o taką. To byłby fantastyczny prezent dla naszych kibiców" - stwierdził selekcjoner.

Z powodu pandemii i przymusowej kwarantanny spore problemy ma reprezentacja Włoch. Niewykluczone, że selekcjoner Roberto Mancini, który zresztą po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu na koronawirusa sam przebywa obecnie w izolacji, nie będzie mógł skorzystać z wielu piłkarzy.

"Nie liczymy na to, że rywale będą osłabieni" - zaznaczył Brzęczek.

"Do meczu z Włochami jest jeszcze trochę czasu. Życzę trenerowi Manciniemu oraz jego zawodnikom zdrowia i tego, żeby mogli przyjechać na zgrupowanie. Do kadry Italii powołano ponad 40 zawodników. Bez względu na to, w jakim składzie Włosi zagrają przeciwko naszej drużynie, musimy być przygotowani na bardzo trudny mecz" - podkreślił.

O Miliku i Grosickim: "Jestem spokojny o ich dyspozycję i jakość"

Szkoleniowiec odniósł się także do kłopotów Arkadiusza Milika z Napoli i Kamila Grosickiego z West Bromwich Albion, którzy od wielu tygodni nie grają w swoich klubach, a są powoływani do reprezentacji.

"Wiem, że od wrześniowego zgrupowania nie rozegrali żadnego meczu w klubach, ale to są bardzo ważne postaci tej reprezentacji. Piłkarze z niesamowitą jakością. Ja na nich bardzo liczę. Na pewno nie mają teraz łatwego momentu, ale myślę, że to wszystko zmieni się w styczniu i będą mieć już za sobą występy w drużynach klubowych. Dlatego też zostali powołani, bo jestem spokojny o ich dyspozycję i jakość" - podkreślił Jerzy Brzęczek.