Za nami pierwszy poważny sprawdzian dla faworytów setnej edycji Giro d’Italia. Kolarze po trzech etapach na Sardynii ścigali się tym razem na Sycylii. Metę etapu usytuowano na zboczu wulkanu Etna - blisko 1900 metrów nad poziomem morza. Na tym odcinku najlepszy okazał się Słoweniec Jan Polanc.

Jan Polanc został niekwestionowanym bohaterem dnia. Początkowo przez wiele kilometrów uciekał w niewielkiej, czteroosobowej grupie. Byli w niej także Eugenio Alafaci, Pavel Brutt i Jacques Janse Van Rensburg. Ich przewaga w pewnym momencie wynosiła nawet 8 minut, ale później malała. Do podnóża Etny z czterominutową przewagą dotarli już jedynie Van Rensburrg i Polanc. Później na atak zdecydował się Słoweniec i samotnie pokonywał decydujący podjazd do schroniska Sapienza

Za jego plecami trwała walka faworytów całego wyścigu. Goniąca grupa systematycznie malała, ale zostali w niej wszyscy najważniejsi uczestnicy Giro. Tempo rosło, a kolejny próby ataków i doskoczenia do Polanca były szybko niwelowane. Szczęścia próbowali między innymi Vincenzo Nibali, Ivan Pelizotti, Igor Anton, Paolo Tiralongo czy Jesper Hansen. Dopiero nieco ponad kilometr przed metą zdołał oderwać się od grupy Ilnur Zakarin. Rosjanin gonił słaniającego się Polanca, ale nie zdołał go pokonać.

Ostatecznie Słoweniec samotnie minął linię mety. Zakarin zakończył walkę 19 sekund później, a po kolejnych 10 sekundach na mecie zameldowała się większa grupa zawodników, w której jechali faworyci Giro. Nowym liderem został 7. dziś Bob Jungels z Luksemburga.