W zeszłym roku miał pecha. Podczas ósmego etapu doszło do awarii jego motocykla i musiał wycofać się z Rajdu Dakar. W tym roku chce dojechać do mety – to jego plan minimum. Maciej Giemza – motocyklista Orlen Teamu już w niedzielę wystartuje w nowym Dakarze. Nowym, bo zorganizowanym w tym roku w Arabii Saudyjskiej. O celach na te kilkanaście dni morderczej walki rozmawiał z nim Paweł Pawłowski.

Paweł Pawłowski, RMF FM: Przed nami kolejny Rajd Dakar, ale tym razem będzie to przeprowadzka. Co sądzisz o przeprowadzce do Arabii Saudyjskiej?

Maciej Giemza: Cieszę się z tej przeprowadzki, bo Peru było już troszkę oklepane. Teren nie pozwalał na to, by rajd był tak długi, jak oczekuje tego organizator. W Arabii Saudyjskiej rajd będzie miał 8 tysięcy kilometrów i nie będziemy się kręcić wokół komina, jak miało to miejsce w Peru. Będziemy mogli pokonać cały kraj od góry do dołu i cały czas będzie nas spotykał jakiś nowy teren. Będzie fajnie.

Upatrujesz w tym trudności czy ułatwienia?

Nie ma łatwego Rajdu Dakar. Każdy jest trudny i organizator postara się o to, żeby ten też był trudny. Fajną rzeczą jest to, że dla każdego zawodnika tegoroczny Dakar będzie równy i sprawiedliwy. Nikt tam wcześniej nie jeździł w żadnym rajdzie. Pojedyncze jednostki może walczyły tam w rajdach samochodowych. My motocykliści nigdy tam nie jeździliśmy; zarówno my z Orlen Teamu, jak i kierowcy fabryczni. Nowością też jest to, że będą nowe roadbooki, które będziemy dostawać rano przed startem. Tak będzie chyba na czterech etapach. To już będzie totalne wyrównanie szans. Mam nadzieję, że to będzie fajny rajd.

Ostatnio rozmawiałem z Krzysztofem Hołowczycem na temat przeprowadzki Dakaru. On poruszył bardzo ważną kwestię bezpieczeństwa. Półwysep Arabski nie jest najspokojniejszym miejscem na świecie. Czy były zatem jakieś dyskusje w sprawie tego bezpieczeństwa? Czy jednak ufacie organizatorowi?

Ja ufam organizatorowi i szczerze mówiąc, jak myślę o tym rajdzie, to nawet nie przychodzi mi do głowy kwestia bezpieczeństwa. Tam musi być bezpiecznie. Organizator nie narażałby zdrowia ponad 500 osób z całego świata, gdyby wiedział, że czeka nas jakieś zagrożenie. Dlatego ja tam jadę, żeby się ścigać, dojechać do mety, a nie myśleć o jakichś nadchodzących niebezpieczeństwach.

Chcesz dojechać do mety, ale na którym miejscu?

Na ostatnim Dakarze nie udało mi się do tej mety dojechać, ale już gdzieś kręciłem się przy pierwszej dwudziestce. Myślę, że to jest plan minimum, a jeśli uda się coś więcej - to pozostawiam to losowi i szczęściu, bo tego szczęścia na Dakarze trzeba mieć bardzo dużo.

Jak przygotowywaliście się do rajdu w terenie, którego nie znacie?

Przygotowania są na finiszu. W grudniu były ostatnie dwa tygodnie mocnego przygotowania fizycznego. Później trzeba nabierać głodu zmęczenia i jeżdżenia.


Opracowanie: