Nasi piłkarze ręczni przegrali na wyjeździe z Białorusią 23:32 (10:15) w swoim trzecim meczu eliminacji Mistrzostw Europy. Z zerowym dorobkiem zajmujemy w swojej grupie ostatnie miejsce. Polacy w eliminacjach rozegrają jeszcze trzy mecze. Wciąż mają szanse na awans, jednak są one minimalne. Do końca eliminacji musimy wygrywać i liczyć na korzystne rozstrzygnięcia w innych spotkaniach. Trudno liczyć, że taki scenariusz uda się zrealizować.

Nasi piłkarze ręczni przegrali na wyjeździe z Białorusią 23:32 (10:15) w swoim trzecim meczu eliminacji Mistrzostw Europy. Z zerowym dorobkiem zajmujemy w swojej grupie ostatnie miejsce. Polacy w eliminacjach rozegrają jeszcze trzy mecze. Wciąż mają szanse na awans, jednak są one minimalne. Do końca eliminacji musimy wygrywać i liczyć na korzystne rozstrzygnięcia w innych spotkaniach. Trudno liczyć, że taki scenariusz uda się zrealizować.
Mateusz Jachlewski /TATYANA ZENKOVICH /PAP/EPA

Białorusini właściwie od początku meczu sprawiali lepsze wrażenie od Polaków. Nie grali na nieosiągalnym poziomie, lecz byli skuteczni i potrafili z zimną krwią wykorzystywać błędy Polaków. My niestety myliliśmy się - i w ataku, i w obronie.

Rywale potrafili nas niejednokrotnie zaskoczyć szybkim rozpoczęciem akcji po straconej bramce. Zanim ustawiliśmy się w defensywie, już sami traciliśmy gola. Słabo wyglądała też nasza gra w przewadze. Dwuminutowe okresy, w których na parkiecie było więcej biało-czerwonych, kończyły się powiększeniem przewagi przez Białoruś.

Do przerwy przegrywaliśmy 10:15 i zamiast zdecydowanie lepszej gry na początku drugiej połowy, oglądaliśmy popisową grę Białorusinów, którzy zaskakująco łatwo powiększali przewagę. Zamiast pogoni wyniku, mieliśmy rosnącą przewagę gospodarzy. W pewnym momencie wynosiła ona już nawet 9 trafień. Później udało się to prowadzenie nieco zniwelować, by potem seryjnie tracić bramki.

Niestety biało-czerwona drużyna nie jest już zespołem, który można zaliczyć do światowej czołówki. Ten mecz dobitnie to pokazał. Nie pomogły też "ratunkowe" powołania do kadry dla Karola Bieleckiego czy Krzysztofa Lijewskiego. Obaj w tym meczu rzucili tylko jedną bramkę.

Kolejny mecz eliminacyjny rozegramy w niedzielę w Płocku. Ponownie rywalem będzie Białoruś. Mamy ciągle matematyczne szanse na awans. Nie wszystko jest już jednak w naszych rękach. Przepustkę na Mistrzostwa Europy dadzą nam wygrane z Białorusią w niedzielę i w czerwcu z Rumunią (u siebie) oraz z Serbią (na wyjeździe), a także korzystne wyniki innych spotkań. Po tym, co pokazali dziś w Mińsku biało-czerwoni, niestety trudno liczyć na takie rozstrzygnięcie.

Polacy właściwie żegnają się z szansami na grę w styczniowych mistrzostwach Europy, a także w dalszej perspektywie bardzo utrudniają sobie walkę o przepustkę na igrzyska w Tokio. Warto przypomnieć, że po raz ostatni na Mistrzostwach Europy zabrakło nas w 2000 roku.

(łł)