Anglia, Węgry, Albania, Andora i San Marino - to rywale naszych piłkarzy w eliminacjach Mistrzostw Świata w 2022 roku. Zdaniem byłego piłkarza Radosława Majdana, to z Anglią powinniśmy walczyć o dwa czołowe miejsca, ale Węgrzy czy Albańczycy na pewno nie zrezygnują łatwo z zabrania punktów Polsce: „Węgrzy są na fali wznoszącej. Albania to drużyna zawzięta, ambitna. Trenerzy tych drużyn na pewno będą wiedzieć jakie są nasze największe mankamenty. Jestem ciekawy, jak taktycznie nastawią się na mecz z biało-czerwonymi” – mówi w rozmowie z RMF FM Radosław Majdan.

Patryk Serwański, RMF FM:  Trudno powiedzieć, żeby wyniki losowania budziły duże emocje. Rywale raczej ich nie gwarantują.

Radosław Majdan: Należało się tego spodziewać. Mieliśmy aż sześć koszyków, a jeśli liczyliśmy, że nie trafimy na grupę śmierci, to jednak potencjał naszych przeciwników nie będzie zbyt duży. Mamy może na papierze mniej emocji, ale też mniej ryzyka. Liczymy na to, że nasza drużyna odegra jakąś rolę w eliminacjach, a więc patrzymy na mecze z Anglią. Taki powrót do historii. Były takie czasy, gdy bardzo często spotykaliśmy się z nimi w eliminacjach. Anglicy strasznie nas dominowali, niemal zawsze byli lepsi i bezwzględnie obnażali nasze braki. Mamy dużo rachunków do wyrównania. To drużyna złożona z zawodników z największych klubów. Jestem ciekawy, jak wypadniemy na tle tego rywala.

Trudno jednak sprowadzić naszą grupę do walki polsko-angielskiej. Węgrzy ostatnio awansowali do Dywizji A Ligi Narodów, przeszli przez baraże do Euro2020.

Węgrzy są na fali wznoszącej. Jeszcze mamy trochę czasu do rozpoczęcia eliminacji, ale jesień Węgrzy mieli bardzo dobrą. Być może zagramy z nimi już w marcu i nie możemy ich zlekceważyć. Przecież oni będą wiedzieć, jak ostatnio graliśmy i muszą zdawać sobie sprawę, że przy maksymalnym zaangażowaniu, przy może odrobinie szczęścia mogą nas pokonać. Na pewno się nie poddadzą łatwo. My jesteśmy lepsi piłkarsko, ale szczególnie na wyjeździe nie będzie nam łatwo. Mecz w Budapeszcie na pewno przyniesie emocje.

Z Albanią graliśmy w ostatnich 30 latach tylko dwa razy i to były skromne zwycięstwa po 1:0. Teraz Albańczycy przeszli z Dywizji C Ligi Narodów o stopień wyżej.

To drużyna zawzięta, ambitna. Trudno mówić o jakimś piłkarskim potencjale, ale to jest to samo co w przypadku Węgier. Będziemy musieli być skoncentrowali na celu, skonsolidowani jako grupa, by spokojnie wywalczyć komplet punktów.

Trudno mówić w tym kontekście o Andorze i San Marino, ale Węgrzy czy Albańczycy - patrząc na wyniki losowania - mogą marzyć o niespodziance...

Trenerzy reprezentacji Węgier czy Albanii na pewno będą potrafili wyciągnąć wnioski. My nie lubimy agresywnego, wysokiego pressingu, rywala preferującego wysokie odbieranie piłki. Jestem ciekawy tego, w jaki sposób taktyczny ci rywale spróbują się nam przeciwstawić i nadrobić braki typowo piłkarskie. Może wolą walki, może właśnie taktyką. Mam też nadzieje, że sami zrobimy w tym aspekcie jakieś postępy, bo to jest obecnie nasza największa pięta achillesowa. Za łatwo dajemy się zdominować drużynom, które bardzo krótko nas kryją.