Lech Poznań odniósł bardzo szczęśliwe zwycięstwo dzięki m.in. dwóm kolejnym bramkom Marcina Robaka zdobytych z rzutów karnych. Korona Kielce wysoko postawiła poprzeczkę i przy odrobinie szczęścia mogła wywieźć z Poznania nawet komplet punktów.

Lech Poznań odniósł bardzo szczęśliwe zwycięstwo dzięki m.in. dwóm kolejnym bramkom Marcina Robaka zdobytych z rzutów karnych. Korona Kielce wysoko postawiła poprzeczkę i przy odrobinie szczęścia mogła wywieźć z Poznania nawet komplet punktów.
Zawodnik Korony Kielce Jacek Kiełb /pap/Jakub Kaczmarczyk /PAP

Początek spotkania był dość spokojny. Kielczanie, którzy po awansie do grupy mistrzowskiej, wreszcie mogli zagrać "na luzie", kilka razy zaatakowali bramkę Jasmina Buricia. Lechici z kolei zaczęli trochę sennie, ale najwyraźniej uśpili czujność defensywy gości.

W 17. min na dość niekonwencjonalne rozegranie rzutu rożnego zdecydował się Radosław Majewski. Pomocnik Lecha wycofał piłkę przed pole karne Korony, a Darko Jevtic precyzyjnie przymierzył przy samym słupku bramki rywali.

Wydawało się, że poznaniakom będzie łatwiej się grało, ale prowadzenie utrzymali przez zaledwie cztery minuty. Były lechita Mateusz Możdżeń uderzył z ok. 25 metrów, piłka po drodze trafiła w głowę Macieja Wilusza i zupełnie zmyliła Buricia.

Piłkarze Korony zaczęli wierzyć, że na Bułgarskiej mogą pokusić się o niespodziankę i historyczny wynik, bowiem nigdy dotąd nie wygrali w stolicy Wielkopolski. Z kolei gospodarze sprawiali wrażenie nieco zagubionych, ale w okresie słabszej gry znów objęli prowadzenie. Marcin Robak został sfaulowany w polu karnym przez Bartosza Rymaniaka i sam poszkodowany "11" zamienił na gola.

Podopieczni Nenada Bjelicy nie cieszyli się zbyt długo, bowiem dwie minuty później Szymon Marciniak podyktował kolejny rzut karny. Zdaniem międzynarodowego arbitra Łukasz Trałka popychał Możdżenia, a pewnym egzekutorem okazał się inny były zawodnik Lecha Jacek Kiełb.

Cztery gole do przerwy zwiastowały emocje do drugiej połowie, ale tych jednak zabrakło. "Kolejorz" zupełnie nie przypominał drużyny, która w dwóch ostatnich meczach zaaplikowała rywalom po trzy gole. Poznaniakom zupełnie gra się nie kleiła, nie potrafili stworzyć okazji do zdobycia bramki.

Zdecydowanie bliżsi zmiany rezultatu byli podopieczni Macieja Bartoszka. Najlepszej nie wykorzystał obrońca Ken Kallaste, który po podaniu Kiełba znalazł się w sytuacji sam na sam z Buriciem. Golkiper poznańskiego zespołu odbił strzał Estończyka, a dobitka Miguela Palanki była minimalnie niecelna.

Rozstrzygnięcie nastąpiło 10 minut przed końcem spotkania. Jeden z najlepszych graczy na boisku Jevtic ograł dwóch rywali, w polu karnym został sfaulowany przez Możdżenia i Marciniak po raz trzeci w tym meczu wskazał "na wapno". Robak nie pomylił się i był to jego 17. gol w tym sezonie, a ósmy zdobyty z rzutu karnego.