Krzysztof "Diablo" Włodarczyk pokonał jednogłośnie na punkty w dwunastorundowej walce Portorykańczyka Francisco "Czarodzieja" Palaciosa. Polski pięściarz obronił pas mistrza świata federacji WBC wagi junior ciężkiej.

W pierwszych rundach obaj bokserzy walczyli dość zachowawczo czyhając na błąd rywala. Włodarczykowi udało się kilkakrotnie trafić Portorykańczyka, ale ten także wyprowadził kilka groźnych uderzeń, które jednak ześlizgnęły się po gardach Polaka. W trzeciej rundzie było już groźnie. Palacios trafił serią dwóch ciosów, które lekko zachwiały Polakiem, ten jednak zdołał się zasłonić przed kolejnymi uderzeniami Po czterech rundach sędziowie punktowali 39:37 dla Palaciosa, 39:37 dla Włodarczyka i 38:38. Walka była więc bardzo wyrównana, a od piątej rundy "Diablo" walczył z rosnącą opuchlizną pod lewym okiem. W ósmej Palacios poślizgnął się i upadł na ring, a w końcówce polski bokser przeprowadził kilka udanych akcji, które rzuciły rywala na liny. "Czarodziej" wytrzymał jednak do końca starcia.

W dziesiątym starciu "Diablo" był znów bliski posłania przeciwnika na deski. Po mocnym uderzeniu lewą ręką Portorykańczyka mocno zamroczyło. Mimo to utrzymał się na nogach, a od nokautu uratował go gong. W kolejnym Palacios skupił się głównie na obronie, ale i tak Włodarczyk zdołał jeszcze kilka razy go trafić.

W połowie 12. rundy polski pięściarz poślizgnął się i upadł na jedno kolano, a w końcówce musiał jeszcze stawić czoła atakującemu ostatkiem sił rywalowi. Ostatecznie o wyniku pojedynku zdecydowali sędziowie, który punktowali 116:112, 117:112 i 116:113 dla Włodarczyka. Jednogłośną decyzją sędziów Polak wygrał na punkty i obronił pas mistrza świata organizacji WBC w wadze junior ciężkiej.

Po raz czwarty obronił pas mistrza świata

31-letni Włodarczyk po raz czwarty stanął do walki w obronie mistrzowskiego pasa, który wywalczył w połowie maja 2010 r., pokonując w Łodzi przez techniczny nokaut Włocha Giacobbe Fragomeniego. Od tego czasu w obronie pasa pokonał Amerykanina Jasona Robinsona, Palaciosa i Australijczyka Danny'ego Greena.

"Diablo" pokazał dzisiaj swoje rogi i szatański charakter, a "Czarodziej" nie poczarował, bo nie miał za bardzo argumentów. Nie było ciosów, które by mnie oszołomiły, choć dostałem 2-3 mocniejsze uderzenia na głowę, to jednak byłem na to przygotowany - mówił po walce Polak. Mam nadzieję, że teraz będziemy szli cały czas do przodu kroczek po kroczku, i że czekają na mnie nowe wyzwania i jeszcze mocniejsze walki. Jestem gotów boksować na wyjeździe i może się tak zdarzyć, że nie będę mógł wystąpić przed wspaniałą polską publicznością, którą dzisiaj bardzo było słychać - podkreślał.