Krzysztof „Diablo” Włodarczyk zmierzy się wieczorem we wrocławskiej Hali Stulecia z Portorykańczykiem Francisco Palaciosem. To będzie ich druga walka. Ponad rok temu w Bydgoszczy Polak wygrał niejednogłośnie na punkty.

Palacios był po tamtym nudnym pojedynku mocno zdegustowany i otwarcie krytykował decyzję sędziów. Teraz wie, że w Polsce będzie mu bardzo ciężko wygrać na punkty z Włodarczykiem. Jeśli chce zdobyć mistrzowski pas federacji WBC w wadze junior ciężkiej, jego przewaga na ringu nie może pozostawiać najmniejszych wątpliwości. Dlatego trzeba się spodziewać ostrych ataków nazywanego "Czarodziejem" Palaciosa. W obozie Polaka największą niewiadomą jest psychika Włodarczyka. Tak naprawdę trudniejszą walką od walki z Palaciosem może być dla "Diablo" walka z samym sobą. Włodarczyk wraca na ring po 10 miesiącach przerwy. Nie boksował od listopada 2011, kiedy to w australijskim Perth pokonał Danny’ego Greena. Bokser zapewnia jednak, że problem jego motywacji nie istnieje, a jeśli tak, to jedynie w prasowych artykułach. Portorykańczyk nauczony doświadczeniem z Bydgoszczy z pewnością we Wrocławiu postawi bardzo twarde warunki, pytanie czy mimo zapowiedzi Włodarczyk wytrzyma ogromną presję na razie pozostaje bez odpowiedzi. Wszystko rozstrzygnie się dopiero na ringu. Z pewnością pojedynek będzie też bardziej atrakcyjny od tego sprzed roku - z tej prostej przyczyny, że o więcej nudy będzie po prostu bardzo ciężko. Po wczorajszym ważeniu wiadomo jedynie, że Polak jest sporo cięższy od rywala (90,3 kg. do 88,85 kg.)

Przed walką wieczoru czekają nas jeszcze cztery pojedynki. Damian Jonak powalczy w sześciorundowym pojedynku z Węgrem Laszlo Fazekasem. Po długiej przerwie na ring wraca Łuksz Janik. Jego walkę z Romanem Kracikiem z Czech zakontraktowano na osiem rund. Mariusz Cendrowski powalczy z pochodzącym z Kamerunu reprezentantem Niemiec Bernardem Dofnackiem, a Kamil Łaszczyk z Ghenadie Delisandru z Mołdawii. Te walki mogą trwać nawet 10 rund.