Niesforny Argentyńczyk, który od kilku miesięcy był skłócony z trenerem Roberto Mancinim zagrał w meczu rezerw "The Citizens" przeciwko Preston North End. Jego zespól przegrał 1:3.

Całe zamieszanie z Tevezem zaczęło się pod koniec września. Argentyńczyk odmówił wyjścia na boisko w meczu Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium. To oczywiście nie spodobało się trenerowi zespołu, który zapowiedział, że z usług Teveza korzystać więcej nie będzie. Napastnik był przez całą zimę bohaterem niezliczonych transferowych spekulacji. Miał grać w PSG, Milanie, Interze, Rosji, Brazyli itp. itd. Ostatecznie został w klubie, mimo że na trzy miesiące wyjechał do Argentyny nie pytając nikogo o zgodę.

Teraz wrócił i znów chce grać. Jego przeprosiny przyjął Roberto Mancini, ale na razie pozwolił mu trenować z rezerwami. Nic dziwnego - napastnik ostatni mecz rozegrał we wrześniu i trudno spodziewać się, żeby był w formie. Teraz musi ją odzyskać i udowodnić, że Manchester City będzie miał z niego jeszcze pociechę, a nie tylko kłopoty.

Być może Argentyńczyk postanowił wrócić, bo przyjrzał się lepiej swoim finansom. Na różnych skandalach ze swoim udziałem stracił ponad 9 milionów funtów. Klub zamroził mu premie, nakładał kary i zabierał tygodniówki. Milion funtów kary Tevez zapłacił za podróż do ojczyzny a co za tym idzie za absencje na treningach.