Śledczy Instytutu Pamięci Narodowej przeprowadzili ekshumację Jacka Jerza, jednego z liderów radomskiej "Solidarności", który w tajemniczych okolicznościach zmarł w 1983 roku - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Specjalna komórka IPN - tzw. "Archiwum Zbrodni" podejrzewa, że związkowiec został otruty w specjalnej operacji przeprowadzonej przez funkcjonariuszy bezpieki.

Próbki pobrane podczas ekshumacji trafiły do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Tam badają je biegli z dziedziny medycyny sądowej, antropologii oraz toksykologii. Mają ustalić, czy w organizmie Jacka Jerza zachowały się jakieś substancje, które mogły spowodować jego śmierć. 

Powodem zeszłorocznej decyzji o podjęciu śledztwa na nowo były informacje przekazane przez świadków. Twierdzą oni, że bezpieka podała działaczowi środki farmakologiczne w herbacie. Zaangażowani mieli być w to funkcjonariusze, którzy usiłowali otruć także inną z legend "Solidarności" - Annę Walentynowicz. 

IPN zwrócił się też o przeprowadzenie kwerendy w archiwach polskich służb i niemieckiej Stasi. Chodzi o dokumenty związane z działaniami podejmowanymi wobec Jerza. 

To nie jedyne śledztwo wznowione przez "Archiwum Zbrodni"

Z nieoficjalnych informacji reportera RMF FM wynika, że śledczy zlecą ekshumacje jeszcze w kilku sprawach - chodzi o niewyjaśnione zgony działaczy podziemia niepodległościowego w PRL. Jak podkreśla szefostwo IPN, rozwój technologii spowodował, że są nowe możliwości potwierdzania przyczyn zgonów sprzed lat. 

Jak dotąd nowe ekspertyzy dały potwierdzenie otrucia przez funkcjonariuszy bezpieki księdza Franciszka Blachnickiego - założyciela Ruchu Światło-Życie. Archiwum Zbrodni zajmuje się też wyjaśnianiem okoliczności pobić, tłumienia demonstracji, a także procesów sądowych i oskarżeń prokuratury komunistycznej z lat 80. 

Od zeszłego roku udało się podjąć na nowo 15 postępowań. W skład "Archiwum Zbrodni" poza prokuratorami wchodzą archiwiści i zawodowi historycy.

Opracowanie: