​Rozkłady jazdy są źle ułożone i stąd biorą się problemy na Warszawskim Węźle Kolejowym - mówi w rozmowie z RMF FM przewodniczący Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu Kolejowego. Już czwarty pociąg, w ciągu półtora tygodnia, został skierowany na niewłaściwy tor. Tym razem to PKP Intercity relacji Warszawa - Wrocław.

Od kilku dni w Warszawskim Węźle Kolejowym trwa chaos. Pociągi są opóźnione, zawieszane lub w ogóle odwoływane na niektórych odcinkach. Problemy na kolei wynikają z wejścia w życie nowego rozkładu jazdy. Dołożono kilkadziesiąt nowych składów, które mają przejechać przez remontowany dworzec Warszawa Zachodnia. Jakakolwiek usterka czy minimalne opóźnienie jednego z pociągów może spowodować lawinę opóźnień i odwołań połączeń. 

Doszło także do kilku niebezpiecznych sytuacji. Cztery razy w ostatnim czasie pociąg został skierowany na zły tor.

Dyżurni: za mało osób do pracy, źle ułożony rozkład jazdy

Dyżurni ruchu kolejowego przekonują, że problemy wynikają z tego, iż w rejonie dworca Warszawa Zachodnia pracuje za mało osób. Po tych incydentach zwiększono obsadę dyspozytorów, ale problemem pozostaje rozkład jazdy.

Czas postoju pociągu konstruktorzy rozkładu jazdy ustalają na 30 sekund. Fizycznie jest to niemożliwe. Pociąg musi wjechać, zatrzymać się, muszą się wysunąć schodki do wysiadania, a to wszystko trwa. Po prostu konstruktorzy zakładają, że to wszystko będzie trwało 30 sekund - mówił RMF FM przewodniczący Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu Kolejowego Aleksander Motyka.

Pociągi, które zostały źle skierowane, na szczęście wjechały na tor, na którym nie było innych składów. Zagrożenia nie było - przekonuje PLK, przyznaje to także przewodniczący związku zawodowego.

Urządzenia nie pozwolą, jeżeli jest tor zajęty i działa izolacja torowa, żeby semafor się wyświetlił na wolną drogę. Jest to fizycznie niemożliwe - mówił Motyka.

Sprawę bada komisja w PKP PLK. W ubiegłym tygodniu kontrolę wszczął też Urząd Transportu Kolejowego.

Resort infrastruktury: Nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa pasażerów

Jak informuje reporter RMF FM Maciej Sztykiel, jeszcze w czwartek własną kontrolę w sprawie sytuacji w warszawskim węźle kolejowym wszczął resort infrastruktury. O zwiększeniu z dwóch do trzech osób obsady dyspozytorów na Dworcu Zachodnim poinformował wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel. Czasowo jest dołożona jedna osoba. Ona się nie wtrąca w to, co robią dyspozytorzy, tylko im pomaga - powiedział wiceminister Bittel.

Jak tłumaczył reporterowi RMF FM wiceminister Bittel, sieć kolejowa w Warszawie jest obciążona i dlatego dochodziło do kierowania przez dyspozytorów pociągów na niewłaściwy tor. Powinien (dyspozytor - przyp. red.) ułożyć taką drogę, jaka jest zaplanowana w rozkładzie. Jeśli popełni błąd i ułoży inną drogę - bo są wolne tory, bo można pojechać - to ten pociąg pojedzie tam bezpiecznie, natomiast pojedzie błędną trasą - przekonywał Andrzej Bittel. Decyzja o skierowaniu składu na niewłaściwy tor powoduje w konsekwencji utrudnienia dla pasażerów.

Jak zapewnia wiceminister Bittel - i podobne twierdzi Urząd Transportu Kolejowego i PKP PLK - ta sytuacja nie powoduje zagrożenia dla pasażerów.