Wiemy już, gdzie ma powstać Centralny Port Komunikacyjny i jak będzie wyglądać. Do Baranowa, gdzie między innymi planowana jest ta inwestycja, udał się dziennikarz RMF FM Michał Dobrołowicz. Od mieszkańców usłyszał głosy niepokoju: „Boimy się. Mamy jeszcze więcej wątpliwości”.

Inwestorski wariant Centralnego Portu Komunikacyjnego, który został we wtorek publiczne zaprezentowany, ma znajdować się 37 km na zachód od Warszawy. Według planów, węzeł komunikacyjny powstanie na terenie części gmin Baranów, Teresin i Wiskitki.

Przeczytaj więcej na ten temat:

Dziennikarz RMF FM Michał Dobrołowicz udał się więc do Baranowa, aby zapytać mieszkańców, co sądzą o tej inwestycji.

Tu się urodziłem, mieszkam i muszę się wyprowadzić, bo komuś się zachciało portu. Nie podoba mi się to - usłyszał nasz dziennikarz od jednego z mieszkańców.

Po prostu się boimy. Nie wiemy co będzie, kiedy i za ile - zastanawiała się inna mieszkanka.

Obawy okolicznych mieszkańców dotyczą przede wszystkim pieniędzy, jakie dostaną za swoje działki, tym bardziej, że wielu z nich wcale nie chce ich sprzedawać.

"Protestujemy. Będziemy walczyć do końca"

Centralny Port Komunikacyjny ma zająć obszar 28 km kw., czyli o 14 km kw. mniej, niż zakładano wcześniej. Oznacza to, że poza terenem węzła komunikacyjnego znajdzie się mi.in. zabytkowy kościół w Baranowie. Nie trzeba będzie także znacząco zmieniać koryta rzeki Pisia Gągolina, ani przenosić ośrodka Monaru.

Nasz dziennikarz rozmawiał z mieszkańcami Baranowa, których dom położony jest kilkanaście metrów od wyznaczonych w tym tygodniu granic terenu lotniska. Mają oni dużo wątpliwości, jaka będzie ich przyszłość.

Bylibyśmy praktycznie przy samym płocie. Prowadzimy ogromną hodowlę bydła i co teraz? Nie popieramy tego, protestujemy. My możemy kupić działkę, ale nie sprzedać. Będziemy walczyć do końca - mówi mieszkanka.

Do tej pory władze spółki CPK kupiły tylko kilkadziesiąt hektarów pod budowę lotniska. Trwają rozmowy z kilkuset właścicielami kolejnych 800 hektarów. Na wykup czeka też następne 2 tys. hektarów, których właściciele czekają teraz na lepsze warunki finansowe przy wywłaszczeniu.