O zniesienie limitów na świadczenia w opiece paliatywnej dla osób dorosłych apeluje szefowa hospicjum w Pruszczu Gdańskim. Petycja w tej sprawie trafić ma w najbliższych dniach do ministra zdrowia. Można się jeszcze pod nią podpisać.

O zebraniu ponad 1500 podpisów pod petycją do ministra zdrowia poinformowali w piątek działacze gdańskiego koło Polski 2050 Szymona Hołowni. Od wielu tygodni w kilku miastach na Pomorzu przekonywali mieszkańców do wsparcia inicjatywy. W tym czasie zdaliśmy sobie sprawę, że poglądy polityczne w tej kwestii mają drugorzędne znacznie. Każdy z nas może znaleźć się w takiej sytuacji - mówił Jakub Trzeciak, sekretarz gdańskiego koła partii. Jak zaznaczył, petycja trafić ma do Adama Niedzielskiego w najbliższych dniach, a jej elektroniczną wersję nadal można podpisać on-line: TUTAJ.

W skrócie chodzi o to, by Narodowy Fundusz Zdrowia objął opiekę paliatywną nielimitowanym finansowaniem. 

Obecne przepisy, które obligują organizacje hospicyjne do zawierania limitów na pacjentów w kontraktach z NFZ, dają możliwość przekroczenia tego limitu jedynie w odniesieniu do świadczeń ratujących życie. Tymczasem świadczenia opieki paliatywnej to świadczenia szczególne, gdyż nie są ukierunkowane na ratowanie życia, lecz na zapewnienie godnych warunków umierania. Obecne ograniczenie powoduje powstawanie kolejek do hospicjów i sprawia, że część pacjentów nie doczekuje takiej pomocy - czytamy w petycji.

Jak opisywali działacze partii, w 2050 roku 40 proc. społeczeństwa w Polsce stanowić będą osoby w wieku 60+. Nasze państwo nie jest dziś przygotowane pod względem systemu zdrowotnego, socjalnego czy aktywizacji społecznej do takiej liczby osób w wieku senioralnym - mówiła Agnieszka Buczyńska, sekretarz Polski 2050 Szymona Hołowni.

Potrzeby jednak już teraz są ogromne. Katarzyna Kałduńska, pielęgniarka paliatywna, szefowa Fundacji Dom Hospicyjny w Pruszczu Gdańskim, trzy lata temu stworzyła w powiecie gdańskim hospicjum. Przez rok pracowała wolontariacko. Jak opisuje, w tym czasie pod opieką hospicjum zmarło w sumie 60 osób, które oczekiwały w kolejkach w innych hospicjach.

Choć na konferencji wystąpiła wspólnie z przedstawicielami Polski 2050, podkreślała, że nie jest działaczką tej partii. Ja nie mogą mieć poglądów politycznych, bo już się nauczyłam, że to szkodzi. Jak wypowiem się w mediach, że jestem za jednymi, to ci drudzy podstawią mi nogę. Tak to po prostu dzisiaj w Polsce wygląda. Jednak mogę być wkurzona! Bo wtedy gdy pracowałem za darmo, jeździłam do umierających nocami, popołudniami, w weekendy... zbierałam na pensje lekarza hospicyjnego, żebrałam na pensję dla psychologa hospicyjnego, to kupowano respiratory, wyrzucano pieniądze w błoto. Mogę być wkurzona, bo fundowano patriotyczne ławeczki, a ludzie umierali w kolejce, jak psy w budzie. I to 20 km od Gdańska - mówiła w piątek Kałduńska.

O Domu Hospicyjnym w Pruszczu Gdańskim pisaliśmy we wrześniu, gdy na terenie powiatu gdańskiego, jeden z zakontraktowanych przez NFZ podmiotów okazał się... hospicjum widmo. Dom Hospicyjny w Pruszczu Gdańskim miał wtedy kontrakt z NFZ na opiekę dla 4 osób, a i tak miał pod opieką 12 pacjentów, a kolejnych 7 było zapisanych w kolejce.

Po nagłośnieniu przez nas sprawy NFZ ukarał placówkę, która nie wykonywała kontraktu i ogłosił nowy konkurs, podnosząc limit dla powiatu Gdańskiego do 37 osób.

Dziś Dom Hospicyjny w Pruszczu Gdańskim opiekuje się także terminalnie chorymi z terenu powiatu nowodworskiego - jak opisywała Kałduńska, na prośbę NFZ, bo lokalne hospicjum przestało działać, gdy odszedł z pracy jedyny lekarz. W sumie ma pod opieką 47 osób.

To są w większości tereny wiejskie, które w najbardziej dotkliwy sposób są zagrożone wykluczeniem z dostępu do opieki paliatywnej. Tam na wioski, gdzie my dojeżdżamy, nikt nie chce dojeżdżać. A NFZ płaci nam za 35 osób. I znów żebrzemy. Prosimy ludzi o datki. Bo ja muszą zapłacić medykowi, żeby pojechał i odbył wizytę, a NFZ płaci nadwykonania po jakimś czasie. Płaci, to jest dobre, że płaci i muszę mu to oddać. Podobna sytuacja jest w całym kraju - mówiła Kałduńska, dodając, że w tej chwili do jej hospicjum czeka w kolejce 15 osób, cierpiących, oczekujących na śmierć.   

Żeby dostać się na SOR i wdrożyć procedurę ratującą życie nie trzeba stać w kolejce, żeby rodzić dziecko nie trzeba być w kolejce, ale żeby umierać jak człowiek, trzeba być w kolejce  - mówiła Katarzyna Kałduńska.