"Bez Porozumień Sierpniowych nie byłoby tej Polski, którą mamy" - mówi w rozmowie z RMF FM dr Konrad Knoch, wykładowca akademicki i pracownik naukowy Europejskiego Centrum Solidarności. O tym, czym były Porozumienia Sierpniowe, jak zmieniły polską rzeczywistość, dlaczego Gdańsk stał się symbolem Sierpnia '80, choć strajki trwały w całym kraju, a także o tym, co młodzi rozumieją dziś z tamtych wydarzeń z dr. Knochem rozmawiał Stanisław Pawłowski.

Stanisław Pawłowski: Dlaczego Porozumienia Sierpniowe były w naszej historii tak ważnym wydarzeniem? Czy to jest wydarzenie, które zmieniło Polskę?

Konrad Knoch: Bez tego wydarzenia nie byłoby tej Polski, którą mamy. Dla mnie to oczywiste. Polska bez Porozumień Sierpniowych byłaby dzisiaj inna. Nie miałaby tych ludzi, których miała, i nie miałaby tych elit, które miała. Nie miałaby tej walki symbolicznej, którą miała. Nie miałaby całej koncepcji pokojowej zmiany. Nie miałaby laureata Pokojowej Nagrody Nobla. Nie stałaby się symbolem pokojowej walki i przemian w peletonie czy w drużynie państw, które taką walkę pokojową podjęły. 

Może byśmy wolność odzyskali, może byśmy doszli do pewnych rzeczy, do których teraz dochodzimy, ale myślę, że to byłaby zupełnie inna jakość - nieporównywalna. Dużo gorsza.

Minęły 42 lata. Niektórzy mogą powiedzieć, że to nie dużo, ale Polska zmieniła się nie do poznania. Jak młodzi patrzą na to, co wtedy się wydarzyło?

Myślę, że niestety młodzi ludzie bardzo często nie pamiętają o tym albo nie wiedzą, bo w szkolnych programach nie doszli do tego nigdy albo się tym nie interesowali. Wydawało się to jakieś mało interesujące, może mało ciekawe. Jakaś Solidarność? Jakiś związek zawodowy? 

My w Polsce mamy problem także z tym, że znamy historię wielkich państw, wielkich mocarstw, światową, a bardzo słabo znamy najbliższą, lokalną. Na szczęście to się w ostatnich czasach trochę zmienia. Jest sporo różnych programów edukacyjnych w Europejskim Centrum Solidarności i w różnych innych instytucjach, gdzie tej historii lokalnej szukamy. 

Bo jest tak, że im dalej od jakiegoś wydarzenia, tym często bardziej żałujemy, że się tym wcześniej nie zajęliśmy. Ale to daje nam też dobry dystans do tego wydarzenia. Pewni ludzie umierają, świadkowie odchodzą i wtedy możemy się na spokojnie temu przyjrzeć.

Mówimy dziś o Porozumieniach Sierpniowych. Wiele osób utożsamia te porozumienia tylko z Porozumieniem Gdańskim, myląc często te pojęcia.

Były cztery porozumienia, bo pierwsze podpisano w Szczecinie - 30 sierpnia, dzień później - 31 sierpnia - oczywiście w Gdańsku. Potem 3 września w Jastrzębiu-Zdroju i ostatnie porozumienie 11 września w Hucie Katowice w Dąbrowie Górniczej. Z tych wszystkich porozumień rzeczywiście najważniejsze stało się to w Gdańsku. Dlatego, że zawierało ono bardzo ważny punkt - punkt pierwszy, o który walczyli strajkujący, czyli akceptacji niezależnych od władz związków zawodowych. 

To miała być nowa zupełnie jakość. Niekontrolowana przez komunistów, dzięki której te niezależne związki mogły powstać i dzięki temu ludzie mogli się niezależnie organizować. Mogła w nich wstąpić nowa, twórcza energia, którą mogli spożytkować na rzecz tego, żeby zmieniać Polskę, bo nagle się okazywało, że tę Polskę można zmienić. 

Ciekawe są też niedoceniane Porozumienia Katowickie, które rozciągnęły Porozumienia Gdańskie można powiedzieć na całą Polskę. We wrześniu i na przełomie września i października wcale nie było wiadomo, czy powstanie Solidarność. Czy powstanie jeden związek, czy powstanie kilkaset. Koncepcja była taka, że powstanie ich bardzo dużo. To się potem oczywiście zmieniło i powstała we wrześniu Solidarność.

Strajki trwały w całej Polsce, ale dlaczego najważniejszym był ten strajk w Gdańsku?

Z kilku przyczyn. Pierwsza, nie do końca doceniana, że strajkujący wpuścili przedstawicieli mediów i dziennikarzy różnych mediów także reżimowych. Chociaż nie było im łatwo. Tu przyjechało kilkuset dziennikarzy z całego świata, więc ten strajk stał się pierwszym takim "spektaklem strajkowym". Strajk był na okładkach gazet, głównie zachodnich, bo w Polsce nie za bardzo można było o tym pisać. Robiono zdjęcia. Potem w tygodnikach zagranicznych pojawiły się zdjęcia na bramie. Zdjęcia Wałęsy, kolorowe, radosne. To jest ważna rzecz, która wyróżniała Gdańsk. Gdańsk stał się po prostu znany.

Osoba Lecha Wałęsy też nie była bez znaczenia.

Rzeczywiście to był człowiek, który uosabiał robotnika, ale uosabiał też takiego młodego rewolucjonistę. Świetnie przemawiającego, porywającego tłumy, świetnie wyczuwającego nastroje tłumów. Błyskotliwie wypadającego w ripostach i dialogach z przedstawicielami władz. 

Kolejna rzecz bardzo ważna, to tutaj do Gdańska przyjechali przedstawiciele rządzących. Oczywiście w Szczecinie też byli, w innych zakładach strajkujących też. Ale tutaj ta delegacja była rzeczywiście dosyć ważna: z wicepremierem Jagielskim, z bezpośrednimi konsultacjami z centralą w Warszawie. Podpisanie tego porozumienia, które akceptowało niezależne związki. Więc decyzje, które tutaj zapadały na szczeblu politycznym, były bardzo ważne. 

Chyba ostatnia rzecz, która wyróżniała też Gdańsk, że na tym strajku pojawili się wszyscy: przedstawiciele intelektualistów, doradcy z Warszawy, rolnicy przywozili żywność, delegaci z różnych zakładów przyjeżdżali tutaj, przecież tu powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, a w nim 800 zakładów zrzeszonych w komitecie. Więc to była taka mała komuna, która zrzeszała w państwie komunistycznym, wszystkich robotników, którzy zjednoczyli się we wspólnej walce o zmianę tego otaczającego świata.

Jak wyglądały ostatnie dni strajku, wśród stoczniowców i strajkujących z nimi. Spodziewali się, a może już wiedzieli, co wydarzy się 31 sierpnia?

Napięcie było duże, połączone ze zmęczeniem. Przypomnijmy, że to jest lato. Jest sporo też turystów. Jest Jarmark Dominikański znany nam i to jest końcówka strajku. Ludzie są zmęczeni negocjacjami. Delegacje przylatywały, odlatywały, jeździły do Warszawy, wydawały dyspozycje. 

Myślę, że na początku strajkujący nie spodziewali się takiego sukcesu, a im dalej, tym lepiej widzieli, jak rośnie w nich siła, jak rośnie w nich nadzieja. Jak rosną te zakłady, bo to jednak nie było tak, że była jedna stocznia, w pewnym momencie okazało się, że to jest cały kraj. Stoczniowcy, i w ogóle strajkujący w całej Polsce, poczuli się mocniejsi i zaczęli wierzyć, że to jest możliwe, że to się stanie i stało się. Niezależny związek zawodowy powstał, został zarejestrowany i zmienił Polskę.

autor: Stanisław Pawłowski