Po ostatnich sztormach uszkodzony został fragment klifu w Orłowie, a kilka drzew spadło do morza. Pod klifem i na nim jest bardzo niebezpiecznie. Jednak zgodnie z przepisami ma pozostać w naturalnym stanie, bez ingerencji człowieka. „Wynika to z zarządzenia rezerwatu Kępa Redłowska. Gdybyśmy interweniowali, prawdopodobnie klif by zarósł" – mówi RMF FM Robert Mokrzycki, główny inspektor Ochrony Wybrzeża Urzędu Morskiego w Gdyni.

Symbol Gdyni kolejny raz na naszych oczach ulega procesowi abrazji, czyli niszczenia wskutek działania fal. W ostatnich dniach wiele drzew i fragmenty klifu osunęły się do morza. Teraz jest tam bardzo niebezpiecznie. Jak mówią urzędnicy taka hałda gliny może ważyć nawet kilka ton. Dziś pracownicy terenowi Urzędu Morskiego przeprowadzili wizję lokalną

Zgodnie z Planem Ochrony Rezerwatu Kępa Redłowska zabronione jest wykonywanie czynności ochronnych w pasie o szerokości 500 metrów. Urząd Morski w Gdyni koncentruje się na stawianiu tablic ostrzegawczych i informacyjnych, edukacji społeczeństwa oraz na monitorowaniu zmian linii brzegowej w rezerwacie.

Klif w Orłowie to jedyny pionowy klif w Polsce ze względu na swoją budowę geologiczną. Gdybyśmy ingerowali w jakikolwiek sposób w spowolnienie czy w zabezpieczenie przed abrazją, to prawdopodobnie klif by zarósł. Poza tym trzeba byłoby wybudować dosyć spore konstrukcje, niekoniecznie z naturalnych materiałów i weszlibyśmy z ingerencją w podwodne rafy, jedyne w swoim rodzaju w polskim środowisku morskim - mówi RMF FM Robert Mokrzycki, główny inspektor Ochrony Wybrzeża Urzędu Morskiego w Gdyni.

Urząd Morski w Gdyni ma wiele odcinków brzegu, który "oddaje się morzu" i nie jest możliwe, by chronić całe wybrzeże. Byłoby to zbyt kosztowne, a utracony mógłby zostać naturalny krajobraz. Przykładem może być plaża w Rozewiu, gdzie ułożone zostały zabezpieczenia przed falami, tak zwane betonowe opaski. Klif, który tam był zarósł całkowicie drzewami. 

Urząd zabezpiecza blisko 70 kilometrów linii brzegowej.

W dużej mierze Półwysep Helski jest chroniony w wieloraki sposób i ostrogami, i opaskami schowanym w widmie i sztucznym zasilaniem, czyli poprzez odbudowywanie systematyczne plaż. Od strony Zatoki mamy też wały przeciwpowodziowe, takie np. w Krynicy Morskiej. Mamy wały przeciw sztormowe w Ostrowie - wylicza Mokrzycki.

Podczas ostatnich sztormów wymienione konstrukcje hydrotechniczne nie zostały uszkodzone. 

Urzędnicy apelują, by nie chodzić pod klifem w Orłowie ani w jego pobliżu.