Burmistrz Jarocina Adam P. został skazany za składanie nieprawdziwych oświadczeń majątkowych. Przedstawiciel lokalnych władz zataił w oświadczeniu fakt posiadania zobowiązania w wysokości 1,2 mln złotych.

W piątek przed Sądem Rejonowym w Jarocinie zapadł wyrok w sprawie burmistrza Jarocina Adama P., którego poznańska prokuratura oskarżyła o składanie nieprawdziwych oświadczeń majątkowych w związku ze sprawowaną przez niego funkcją publiczną. Sąd uznał burmistrza za winnego i wymierzył mu karę grzywny w wysokości 36 tys. zł.

Sąd orzekł wobec oskarżonego środek karny w postaci podania wyroku do publicznej wiadomości - wywieszenie w Urzędzie Miejskim w Jarocinie przez 6 miesięcy.

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu zarzuciła Adamowi P. złożenie fałszywych oświadczeń majątkowych w okresie od 2018 do 2020 r., zawierające niezgodne z rzeczywistością informacje. Zdaniem śledczych burmistrz zataił zobowiązanie w wysokości 1,2 mln zł, które było wynikiem ugody sądowej. Pieniądze na ten cel pożyczył od prywatnej osoby i dokonał jednorazowego przelewu w wysokości 500 tys. zł. W oświadczeniach nie wspomniał ani o pożyczce, ani o racie.

Na pierwszej rozprawie rozpoczynającej proces w styczniu wygłosił oświadczenie, w którym poinformował, że nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Stwierdził, że prowadzona jest nagonka na jego osobę, a jego rozmowy telefoniczne były podsłuchiwane przez wiele lat.

Od 2013 roku prowadzone były wobec mnie postępowania przez Prokuraturę Okręgową w Kaliszu i w Poznaniu oraz CBA. Byłem wielokrotnie przesłuchiwany, kontrolowano moje dokumenty urzędowe, a przede wszystkim notorycznie i długotrwale podsłuchiwano moje rozmowy telefoniczne - mówił burmistrz.

Prokurator wniosła o uznanie włodarza Jarocina winnym stawianych mu zarzutów i wymierzenia kary finansowej. Obrońca wnosił o uniewinnienie.

W trakcie procesu okazało się, że środki na spłatę zobowiązania pożyczyła burmistrzowi jedna z osób "z powodu długu wdzięczności, jaki ma do burmistrza" - powiedziała sędzia. Podkreśliła, że zdaniem sądu oskarżony celowo nie wykazał tego zobowiązania nie chcąc przykuwać uwagi organów ścigania do pochodzenia i obrotu tymi środkami.

To jest kwota bardzo wysoka i ujawnienie jej w oświadczeniu musiałoby wzbudzić zapytania ze strony organów antykorupcyjnych, podatkowych, ale też ze strony wyborców o źródło pochodzenia. Takie kwoty nie mogą być pokryte z normalnych zarobków osoby pełniącej funkcję burmistrza - argumentowała sędzia Kiejnich-Kruk.

Wyrok jest nieprawomocny.