"Mamy dość, jesteśmy przemęczone, a dyrekcja od dwóch lat nie prowadzi z nami żadnego dialogu" - mówią pielęgniarki ze szpitala im. Michała Kajki w Mrągowie. Na znak protestu pielęgniarki i położne na dwie godziny odeszły dzisiaj od łóżek pacjentów. Jeżeli rozmowy i mediacje nie przyniosą porozumienia, możliwy jest strajk generalny.

Spór pielęgniarek i położnych z dyrekcją mrągowskiego szpitala trwa od dwóch lat. Pielęgniarki wśród problemów wymieniają m.in. przemęczenie personelu, braki w sprzęcie, a także zbyt małą liczbę zatrudnionych osób. Dzisiaj w godzinach 10:00-12:00 pielęgniarki na znak protestu odeszły od łóżek pacjentów.

Nie godzimy się na takie warunki pracy, bo tu chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo naszych pacjentów. Nie mamy odpowiedniego sprzętu np. do zajmowania się nieprzytomnymi pacjentami. Pielęgniarki mają problemy z kręgosłupem, są przepracowane, dźwigają za dużo - mówi przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych na Warmii i Mazurach, Elżbieta Butkiewicz.

Dyrekcja szpitala podkreśla, że nie bagatelizuje problemów i żądań pielęgniarek, ale nie ma wystarczających środków, żeby zgodzić się na wszystkie postulaty dotyczące wynagrodzeń.

 Należy podkreślić, że strony doszły do porozumienia, co do większości zgłoszonych postulatów, na skutek czego znacznej poprawie uległy warunki pracy i płacy pielęgniarek i położnych zatrudnionych w Szpitalu. Strony dotychczas nie doszły jednak do porozumienia przede wszystkim, co do żądań strony związkowej odnoszących się do  podwyższenia płac - czytamy w oświadczeniu szpitala. 

Jeżeli pielęgniarki nie dojdą do porozumienia z dyrekcją szpitala możliwy jest strajk generalny. Część personelu deklaruje też, że może odejść do innych szpitali w regionie.