"Siostry, którym postawiono zarzuty znęcania się nad mieszkańcami Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie pod Krakowem, stosują się do decyzji prokuratury i przebywają poza ośrodkiem DPS-u" - przekazała PAP przełożona generalna zgromadzenia sióstr prezentek w Polsce, matka Anna Telus. Oświadczyła, że zależy jej na szybkim, rzetelnym i pełnym wyjaśnieniu sprawy. „Zrobimy wszystko, by oczyścić nasz dom ze stawianych mu zarzutów. Padliśmy ofiarą zemsty ze strony byłej pracownicy, a dziennikarze napisali nieprawdę” — powiedziała natomiast przełożona w rozmowie z Onetem.

Portal Wirtualna Polska opublikował w poniedziałek artykuł, w którym napisał o przypadkach znęcania się nad mieszkańcami Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie pod Krakowem, którego miały się dopuszczać zakonnice prezentki prowadzące placówkę oraz pracownicy. Wiązanie do łóżek, zamykanie w klatce, bicie mopem - to tylko niektóre kary wymierzane dzieciom z niepełnosprawnościami. Informacje o znęcaniu się nad podopiecznymi w Jordanowie ujawniły portalowi pracownice DPS-u i rodzice dzieci po tym, jak jedna z zakonnic miała pobić 13-letnią dziewczynkę.

Prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Rejonowa w Suchej Beskidzkiej postawiła już zarzuty opisanej w tekście siostrze Albercie oraz jej przełożonej, dyrektorce DPS siostrze Bronisławie.

Oświadczenie przełożonej generalnej sióstr prezentek

W związku z sytuacją w sprawie Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie pod Krakowem przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Prezentek przekazała w poniedziałek PAP swoje oświadczenie.

Zaznaczyła w nim, że jest "głęboko wstrząśnięta zarzutami, które dotyczą Domu Pomocy Społecznej dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną w Jordanowie".

Zapewniła, że zależy jej "na jak najszybszym, rzetelnym i pełnym wyjaśnieniu tej sprawy".

Jako przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Prezentek, które jest organem prowadzącym DPS, deklaruję gotowość współpracy z państwowym wymiarem sprawiedliwości i innymi kompetentnymi instytucjami, aby ustalić fakty i dojść do prawdy - zaznaczyła.

Poinformowała, że "obecnie w jordanowskim DPS-ie trwa wizytacja z Urzędu Wojewódzkiego, badająca podstawność stawianych zarzutów".

Przekazała, że "siostry, którym postawiono zarzuty, stosują się do wszystkich decyzji prokuratury i przebywają poza ośrodkiem DPS-u". Zapowiedziała, że jej dalsze decyzje - jako przełożonej generalnej - "będą uzależnione od wyników trwającego postępowania".

"Naszym charyzmatem jest troska o najsłabszych i bezbronnych"

Charyzmatem naszego zgromadzenia jest wychowanie dzieci i młodzieży oraz troska o najsłabszych i bezbronnych, dlatego nie możemy tolerować niczego, co jest sprzeczne z naszą misją - zaznaczyła w oświadczeniu przełożona generalna zgromadzenia.

Przełożona generalna Zgromadzenia Panien Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny - sióstr prezentek rozmawiała z dziennikarzami Onetu.

Jestem właśnie w Jordanowie i wszystko wyjaśniam na miejscu. Nasze zgromadzenie deklaruje pełną współpracę z instytucjami państwowymi, które badają tę sprawę. W moim mniemaniu te zarzuty to bzdury. Wiele rzeczy zostało wyolbrzymionych. My pomagaliśmy i dalej pomagamy dzieciom, a nie się nad nimi znęcamy. To nie jest żaden "dom grozy", jak to zostało przedstawione. Dziennikarze przypuścili na nas nagonkę, której inspiracją jest jeden z byłych pracowników, który został zwolniony. Dziennikarze wyrządzili nam krzywdę. Wy możecie napisać wszystko, co wam się podoba i w mojej ocenie nie ponosicie za to żadnych konsekwencji. Jasne, że możemy iść do sądu, ale kto tam z wami wygra? Dlatego ja apeluję do mediów, które będą o nas pisać: pamiętajcie, że żaden wyrok jeszcze nie zapadł — mówi matka Anna Telus.

"Obrazki, które obiegły dziś media, są poruszające i nieakceptowalne"

Oświadczenie przesłała również rzeczniczka wojewody małopolskiego Łukasza Kmity, Joanna Paździo.

"Obrazki, które obiegły dziś media, przedstawiające zachowania i sytuacje, które mogły mieć miejsce w Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie, są dla nas wszystkich głęboko poruszające. Poruszające i nieakceptowalne" - napisano w oświadczeniu.

Jak podkreślono w oświadczeniu, Małopolski Urząd Wojewódzki w Krakowie prowadzi w placówce  czynności kontrolne, które zostały zainicjowane po sygnale z Sądu Opiekuńczego: "Kontrola jest wielowątkowa. Sprawdzane są kwestie związane ze standardem zatrudnienia, jakością usług, a także m.in. stosowaniem przymusu bezpośredniego. Częścią tej kontroli są niezapowiedziane wizje lokalne, analiza materiału, przesłuchanie świadków. Wizja lokalna - niezapowiedziana - odbywa się np. dzisiaj, a pierwsza  odbyła się 3 czerwca".

Decyzją wojewody małopolskiego Łukasza Kmity do DPS-u w Jordanowie skierowana została dodatkowa pomoc psychologiczna, a prowadzona przez urząd kontrola zostanie rozszerzona. 

Marlena Maląg zleciła kontrole w innych ośrodkach

Do tych doniesień odniosła się w poniedziałek także minister rodziny i polityki społecznej.

Zwróciłam się do wojewodów z prośbą o przeprowadzenie dodatkowych czynności kontrolnych w nadzorowanych przez nich DPS-ach i placówkach całodobowej opieki nad osobami niepełnosprawnymi, chorymi i seniorami - napisała na Twitterze Marlena Maląg.

Doniesieniami o dramacie podopiecznych DPS pod Krakowem zajął się także Rzecznik Praw Obywatelskich.

"Wobec powagi zarzutów związanych z funkcjonowaniem placówki, wskazujących na zagrożenie dobra wychowanków i naganne przypadki naruszenia praw i godności dzieci, Biuro RPO prosi Urząd Województwa Małopolskiego o podjęcie działań nadzorczych i kontrolnych, ze szczególnym uwzględnieniem stanu przestrzegania praw wychowanków placówki oraz przedstawienie informacji o poczynionych ustaleniach" - podało biuro RPO