Zespół Eagles of Death Metal, który występował na scenie paryskiego klubu Bataclan w trakcie ataku terrorystów, ogłosił, że chce wrócić na francuską scenę, by „dokończyć” swój koncert.

Zespół udzielił pierwszego wywiadu po brutalnych atakach w Paryżu dla magazynu "Vice". Muzycy wspominają początek masakry jako chwile grozy. Jesteśmy głośnym rockowym zespołem, ale pierwsze strzały były na tyle mocne, że od razu wiedziałem, że dzieje się coś złego - powiedział perkusista zespołu Julian Dorio.

Mnóstwo ludzi ukrywało się w naszej garderobie i zamachowcy dostali się tam i zabili wszystkich poza dzieckiem, które schowało się pod moją skórzaną kurtką. Ludzie udawali martwych i byli przerażeni. Głównym powodem tak dużej liczby ofiar jest to, że mnóstwo osób nie chciało zostawiać swoich przyjaciół - powiedział lider zespołu Jesse Hughes.

Zapytani o swoją przyszłość zaznaczyli, że zamierzają powrócić do Francji, a przede wszystkim do Bataclan. Chcemy być pierwszym zespołem, który zagra w Bataclan, kiedy klub zostanie ponownie otworzony. Nasi przyjaciele przyszli tam na rock'n'rolla i zginęli. Chcemy tam wrócić i żyć - powiedział Hughes.

Perkusista Julian Dorio na swoim Instagramie również oddał hołd ofiarom z Bataclan. Razem z innymi członkami zespołu mieliśmy zaszczyt grać dla jednej z najbardziej energicznych publiczności, kiedy w połowie koncertu stało się coś niewyobrażalnego. Absolutne i niepotrzebne zło przewróciło nasz świat do góry nogami. Jestem wdzięczny, że udało mi się uciec z klubu, ale jestem w żałobie z powodu tych, którym się nie udało - napisał muzyk. Wśród ofiar był przyjaciel i współpracownik zespołu Nick Alexander. Dorio ewakuował się z miejsca zamachu dzięki pomocy fanów. Jesteście wszyscy moimi bohaterami - napisał perkusista. Liczę dni. kiedy będę mógł powrócić i dokończyć ten koncert - dodał.

Na koncercie Eagles of Death Metal w hali Bataclan w trakcie zamachu znajdowało się ponad 1500 osób. 89 z nich padło ofiarą dżihadystów. 

(az)