​Małgorzata Kidawa-Błońska nie chce się wycofać z wyborów prezydenckich, mimo że szefostwo partii sugeruje jej takie rozwiązanie — informuje portal Onet. Lista osób, które mogłyby zastąpić Kidawę-Błońską jest już długa.

Jak informuje Onet, szefostwo Platformy Obywatelskiej uważa, że nie może sobie pozwolić na to, by największa partia opozycyjna zaliczyła fatalny wynik w wyborach prezydenckich. Małgorzata Kidawa-Błońska ciągle traci jednak w sondażach, często notując zaledwie kilkuprocentowy wynik.

Onet podaje, że PO walcząc o przeniesienie wyborów na inny termin (te miały się bowiem pierwotnie odbyć w maju), chciała stworzyć też możliwość wystawienia innego kandydata. Wśród potencjalnych reprezentantów PO w wyborach pojawiają się nazwiska marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego, prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, czy byłego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. W grę wchodzi także szef PO Borys Budka oraz były szef premier i były szef Rady Europejskiej Donald Tusk.

Problemem może być jednak sama Małgorzata Kidawa-Błońska, która nie ma zamiaru rezygnować, choć - jak podaje Onet - taki ruch jej sugerowano.

Kidawa-Błońska ma wsparcie byłego szefa PO Grzegorza Schetyny, który w rozmowie z "Onet Rano" mówił, że "nie rekomendowałby wymiany". Dla Schetyny to wymarzona kandydatka. Jeśli zdobędzie kilka procent, to będzie to także porażka Budki. A to daje Schetynie nadzieję na odsunięcie Borysa i powrót na fotel szefa Platformy - mówi Onetowi członek władz PO.