"To projekt bardzo trudny do realizacji. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że są w nim rozstrzygnięcia co do terminów, które mogą być trudne do dotrzymania" - tak o zgłoszonym przez Prawo i Sprawiedliwość projekcie ws. głosowania korespondencyjnego w najbliższych wyborach prezydenckich mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" koalicjant PiS-u, wicepremier Jarosław Gowin. Odniósł się również do doniesień o konflikcie w koalicji dot. terminu wyborów prezydenckich - o ostrym sporze w tej sprawie informował m.in. dziennikarz RMF FM Patryk Michalski. Pytany o te doniesienia Gowin stwierdził, że "sprawa wyborów jest teraz trzeciorzędna". Równocześnie jednak zastrzegł: "Jest rzeczą bezdyskusyjną, że wybory mogą się odbyć tylko w takich warunkach i w takim terminie, gdy w ich wyniku nie będzie zagrożone zdrowie i życie ani jednego Polaka".

"To projekt bardzo trudny do realizacji. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że są w nim rozstrzygnięcia co do terminów, które mogą być trudne do dotrzymania" - tak o zgłoszonym przez Prawo i Sprawiedliwość projekcie ws. głosowania korespondencyjnego w najbliższych wyborach prezydenckich mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" koalicjant PiS-u, wicepremier Jarosław Gowin. Odniósł się również do doniesień o konflikcie w koalicji dot. terminu wyborów prezydenckich - o ostrym sporze w tej sprawie informował m.in. dziennikarz RMF FM Patryk Michalski. Pytany o te doniesienia Gowin stwierdził, że "sprawa wyborów jest teraz trzeciorzędna". Równocześnie jednak zastrzegł: "Jest rzeczą bezdyskusyjną, że wybory mogą się odbyć tylko w takich warunkach i w takim terminie, gdy w ich wyniku nie będzie zagrożone zdrowie i życie ani jednego Polaka".
Wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego, szef Porozumienia Jarosław Gowin (po prawej) i prezes PiS Jarosław Kaczyński w Sejmie / Leszek Szymański /PAP

Samorządy o wyborach prezydenckich 10 maja. Przeczytaj:

Pytany o złożony przez Prawo i Sprawiedliwość projekt umożliwiający wszystkim wyborcom głosowanie korespondencyjne w wyborach prezydenckich 2020, którym Sejm ma zająć się w piątek, Jarosław Gowin odparł, że "został poinformowany, że taki wniosek będzie złożony".

"Czekamy na reakcję adresatów tego wniosku, pana marszałka Grodzkiego i partii opozycyjnych. Jest rzeczą oczywistą, że ten projekt mógłby być procedowany tylko pod warunkiem pełnego poparcia przez opozycję. (...) Od ich zgody i od szybkiego procedowania w Senacie zależy to, czy ten projekt ma szansę" - zaznaczył Gowin.

Ujawnił również, że "Porozumienie zajmie w tej sprawie głos na końcu".

Dopytywany zaś, czy jego partia jest gotowa poprzeć projekt, polityk przyznał: "To projekt bardzo trudny do realizacji. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że są w nim rozstrzygnięcia co do terminów, które mogą być trudne do dotrzymania".

Gowin zapytany został również o doniesienia nt. konfliktu w koalicji.

Dziennikarz RMF FM Patryk Michalski, przypomnijmy, ustalił nieoficjalnie, że w obozie władzy trwa ostry spór dot. daty głosowania w wyborach prezydenckich, bowiem Porozumienie nie akceptuje terminu majowego. Według informacji naszego reportera, koalicjant Prawa i Sprawiedliwości próbuje torpedować pomysły prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - choć na razie z miernym skutkiem.

Z drugiej strony bez głosów Porozumienia i przy jednogłośnym sprzeciwie opozycji PiS nie zdoła przeforsować projektu ws. głosowania korespondencyjnego. Jak wynika jednak z ustaleń Patryka Michalskiego, Jarosław Kaczyński nie wierzy w to, że Jarosław Gowin i jego ugrupowanie utrzymają tak twardą postawę.

Sam Gowin, zapytany w rozmowie z "Rzeczpospolitą" o doniesienia ws. tego konfliktu, stwierdził: "Sprawa wyborów jest teraz trzeciorzędna. Jak wszyscy pozostali ministrowie koncentruję się na dwóch rzeczach - walce o zdrowie i życie Polaków i walce o przetrwanie polskiej gospodarki. Jest rzeczą bezdyskusyjną, że wybory mogą się odbyć tylko w takich warunkach i w takim terminie, gdy w ich wyniku nie będzie zagrożone zdrowie i życie ani jednego Polaka".

W rozmowie padło również pytanie o pojawiające się "spekulacje, że jeżeli samorządowcy odmówią organizacji wyborów, to przy organizacji mogłyby pomóc policja i wojsko".

Jarosław Gowin przyznał wprost, że takie pomysły mu się nie podobają.

"Uważam, że wynik takich wyborów, niezależnie od tego, kto zostałby zwycięzcą, miałby bardzo słabą legitymację demokratyczną" - skomentował.

Gowin przyznał również - powołując się na badania "kilku zespołów naukowców: czołowych polskich matematyków, informatyków i epidemiologów", które "na ogół współpracują z zespołami z innych krajów europejskich" - że "na razie wygląda na to, że szczyt epidemii jest dopiero przed nami".

Równocześnie jednak zastrzegł, że "jest tu wiele niewiadomych".

"Choćby kwestia reakcji wirusa na zmianę pogody. Wiadomo, że ginie on w temperaturze ponad 40 stopni. Taka temperatura raczej w Polsce nie występuje. Wiadomo, że wirus staje się mniej agresywny powyżej 20 stopni. Czy ten czynnik rzeczywiście wpłynie na kształt krzywej wzrostu? Zobaczymy" - podsumował Jarosław Gowin.