Były premier i obecny kandydat na prezydenta Czech Andrej Babisz sprostował swoje słowa z debaty telewizyjnej. W niedzielę wieczorem powiedział, że w przypadku ataku na Polskę nie wysłałby żołnierzy z pomocą. Potem na Twitterze napisał, że artykuł piąty traktatu NATO będzie przestrzegany.

"W debacie nie chciałem odpowiadać na hipotetyczne pytanie o atak na Polskę czy kraje bałtyckie. Jestem przekonany, że do tego nie dojdzie i nawet nie chcę o tym myśleć. Obowiązkiem światowych polityków jest zapobieganie wojnie. Jeśli doszłoby do niej, to oczywiście zastosowałbym się do artykułu 5, który nie podlega dyskusji" - napisał Babisz na Twitterze.

Jeszcze wczoraj podczas debaty mówił: W żadnym przypadku nie wysyłałbym naszych dzieci na wojnę. Polska nie zostanie zaatakowana, musimy temu zapobiec.

Pytanie o reakcje na ewentualny atak na Polskę lub kraje bałtyckie było częścią dyskusji na temat pomocy dla Ukrainy. Babisz podkreślał, że jest ona koordynowana przez Unię Europejska i NATO, a czeski rząd pomagając Kijowowi zapomina o własnych obywatelach. Zarzucił konkurentowi, że chciał posłać na Ukrainę żołnierzy NATO.

Konkurent Babisza do prezydentury, były szef Komitetu Wojskowego NATO, emerytowany generał Petr Pavel przypomniał podczas debaty znaczenie artykułu 5.

Jeśli jesteśmy członkiem organizacji, korzystamy z niej nie tylko w zakresie zbiorowego bezpieczeństwa, ale my też coś dajemy. I to jest nasze zobowiązanie do wspólnego uczestnictwa, kiedy ktoś inny jest atakowany - stwierdził Pavel.

Minister obrony Czech Jana Czernochova powiedziała portalowi Seznam Zpravy, że nie potrafi wyjaśnić słów Babisza z debaty.

Jesteśmy członkiem NATO, które opiera się na zasadzie jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Wie o tym rząd, wie o tym większość społeczeństwa, która popiera przynależność do Sojusz. Powinien ją znać także poseł Babisz, bo jest to kluczowa gwarancja bezpieczeństwo Republiki Czeskiej - stwierdziła.

Członkowie centroprawicowego rządu Petra Fiali deklarowali poparcie dla Pavla.

Także partnerzy zagraniczni Czech wyrazili oburzenie wypowiedzią Babisza. Jeżeli kiedykolwiek byłaby zagrożona przez zewnętrzne siły wolność i suwerenność czy integralność terytorialna Czech, to Litwa stanie ramię w ramię z  Czechami - zapewnił szef litewskiej dyplomacji Gabrielius Landsbergis.

Podobnie mówił estoński minister spraw zagranicznych Urmas Reinsalu. Także zapewnił, że Estonia wysłałaby swoich żołnierzy, gdyby Czechy tego potrzebowały.

Druga tura wyborów prezydenckich w Czechach odbędzie się w piątek i w sobotę. Sondaże przeprowadzone już po pierwszej turze, w której zwyciężył Pavel, także i w ostatecznym głosowaniu dają mu większe szanse na prezydenturę, niż Babiszowi.