Reklamy świetlne z lat 50., 60. i 70. ubiegłego wieku można oglądać w Muzeum Neonów w Warszawie. Gromadzone są tutaj oryginalne neony, przed laty święcące na fasadach budynków. Miały zmieniać miejskie ulice na wzór tych paryskich czy londyńskich.

Na zwiedzanie muzeum warto zarezerwować co najmniej godzinę. My zaczniemy od "Berlina" - eksponatu, który otwiera kolekcję.

"Berlin" był pierwszy i zrodził tę miłość do neonów, bo dzięki niemu pojawił się pomysł stworzenia muzeum - opowiada w rozmowie z reporterką RMF FM Magdaleną Grajnert Witold Urbanowicz z warszawskiego Muzeum Neonów. Pochodzi z połowy lat 70., pierwotnie wisiał nad sklepem odzieżowym i ma taki ciekawy, może trochę cyrkowy charakter pisma - dodaje.

W tym neonie można zaobserwować przepływający gaz. Bo neon w dużym uproszczeniu to właśnie szklane rurki wypełnione gazem. A te w przypadku "Berlina" są przezroczyste.

Zanim neony rozświetlą swoim blaskiem przestrzenie muzeum, często przechodzą trudny i kosztowny proces renowacji. Te najgorzej zachowane składają się z samej obudowy i wszystkie elementy, a przede wszystkim ręcznie gięte szklane rurki, trzeba odbudować. Zdarzają się też takie jak "izba przyjęć", jeden z ostatnich eksponatów, świetnie zachowany.

Wygląd neonów nie jest dziełem przypadku. Poza określoną formą, poszczególne reklamy świetlne mają przypisane konkretne barwy: czerwone dla sklepów mięsnych, niebieskie dla aptek, żółte dla sklepów spożywczych i piekarni. Nieoczywista jest też funkcja eksponatów.

Początkowo miały przede wszystkim upiększyć miasto - wyjaśnia Witold Urbanowicz. A w ówczesnej gospodarce centralnie planowanej to zupełnie inaczej funkcjonowało. Czasem zapadała decyzja, żeby "zneonizować" całą ulicę, albo całe osiedla i wtedy neony otrzymywały wszystkie punkty. Także takie, które na neony nie mogłyby sobie pozwolić - tłumaczy.

I tak neony zdobiły biblioteki, pralnie czy punkty czyszczenia futer. Były też neony tzw. samopoczuciowe, które niczego nie reklamowały, np. "Dobry wieczór we Wrocławiu" naprzeciwko wrocławskiego dworca.

Muzeum Neonów chętnie odwiedzają zagraniczni goście, bo sława tego miejsca rozchodzi się m.in. dzięki blogom podróżniczym. Zaglądają tu też Polacy, dla których to sentymentalna wycieczka, bo z poszczególnymi eksponatami wiążą wspomnienia. Są też ludzie młodzi, którzy doceniają urodę tego miejsca i wykorzystują przestrzeń do wykonywania fotografii.

Tu jednym z popularniejszych neonów jest tęcza, oryginalna, nie stworzona na potrzeby chwili, która wisiała nad sklepem "Społem" w Częstochowie jako symbol spółdzielczości - mówi Urbanowicz z Muzeum Neonów.

Jeśli zwiedzający znajdą chwilę, mogą przysiąść na oryginalnych, drewnianych, kinowych fotelach, w otoczeniu neonów z kin: Syrena z Elbląga, Helios z Grudziądza czy Gdynia ze Świdnicy i zapoznać się z niezwykłymi, neonowymi historiami.