​Traktują Unię jak bankomat, ale nawet karty nie potrafią włożyć - napisał na Twitterze były premier i były szef Rady Europejskiej Donald Tusk. W ostatnich tygodniach trwają negocjacje dotyczące unijnego budżetu na najbliższe lata. Polska i Węgry grożą wetem, jeśli w projekcie zostaną zawarte zapisy o powiązaniu funduszy z przestrzeganiem praworządności.

Traktują Unię jak bankomat, ale nawet karty nie potrafią włożyć. Bez głowy, serce po prawej stronie i dwie lewe ręce. Polityczne monstra - napisał szef Europejskiej Partii Ludowej.  

Polska i Węgry zgłosiły zastrzeżenia w związku z rozporządzeniem dotyczącym powiązania środków unijnych z praworządnością. Premierzy obu krajów Mateusz Morawiecki i Viktor Orban podpisali deklarację, w której podkreślili, że wspólnym celem obu rządów jest "przeciwdziałanie powstaniu mechanizmu, który nie tylko nie wzmocni, ale wręcz podważy zasadę praworządności w Unii poprzez zdegradowanie jej do roli narzędzia politycznego".

W poniedziałkowym wywiadzie dla tygodnika "Newsweek" Donald Tusk powiedział, że rządy Zjednoczonej Prawicy mogą doprowadzić do tego, że Polska zostanie wyprowadzona z Unii Europejskiej.

Tusk zaznaczył, że "nie jest zagorzałym kibicem radykalnych kroków UE wobec Polski". Podkreślił, że zamierza w tym kraju żyć, podobnie jak jego dzieci i wnuki, a jego zdaniem PiS w Polsce "jest epizodem".

I nie chcę, żeby w UE doszło do takich decyzji, których nie będziemy już w stanie cofnąć. Bo ten wielki statek płynie i skręca bardzo powoli. Ale jak już skręci, to skręci. Jeśli Unia uzna, że już dość i powie "państwu już dziękujemy", to będziemy się z tego cieszyć? Przecież to będzie prawdziwy dramat. Nie chcę, by Kaczyński wyprowadził Polskę z Unii, ale to my musimy go zastopować - powiedział Tusk.

Jeśli UE nie uda się wypracować porozumienia w sprawie wieloletniego budżetu, to konieczne będzie działanie na podstawie prowizorium. Wówczas budżet w 2021 roku składać się będzie z tzw. prowizorycznych dwunastek, czyli jednej dwunastej budżetu za rok 2020 na każdy miesiąc. Z wyliczeń KE wynika, że w takiej sytuacji "27" krajów UE ma mieć w przyszłym roku 25-30 mld euro mniej (z planowanych 165 mld). 

Chodzi o to, że bez nowej decyzji o zasobach własnych (czyli o nowych źródłach finansowania) w wypłatach w budżecie na 2021 rok konieczne będą cięcia, głównie w polityce spójności. Dla Polski to oznacza cięcie do 9 mld euro z 13 mld (czyli dziura w wypłatach wyniesie 4 mld), które Polska powinna otrzymać w 2021 roku - przekazało źródło w Brukseli dziennikarce RMF FM.  Oznacza to, że nie rozpocznie się ani budowa żadnej nowej drogi, ani oczyszczalni ścieków z unijnych środków. Od nowego roku akademickiego nie działaby program Erasmus, co oznacza, że studenci nie wyjeżdżaliby na zagraniczne uczelnie.

Jeżeli chodzi o "koronafundusz" - czyli fundusz odbudowy po epidemii Covid-19 - to dyplomata unijny podkreślił, że opracowywane są różne scenariusze stworzenia go bez udziału Polski i Węgier. Pierwszy to tak zwana wzmocniona współpraca, czyli porozumienie krajów wewnątrz UE. Druga opcja, to porozumienie międzyrządowe i w końcu najbardziej realna i szybka droga to fundusz oparty na art. 122 Traktatu UE, czyli na wzór niedawno powołanego programu SURE dla utrzymania miejsc pracy w okresie pandemii.