Władze Ukrainy nie otrzymały dotąd ani jednej czarnej skrzynki malezyjskiego Boeinga 777 zestrzelonego na wschodzie kraju. Taką informację przekazał rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony w Kijowie, Andrij Łysenko.

Jest to informacja oficjalna. Nie mamy ani jednej czarnej skrzynki samolotu - powiedział Łysenko na konferencji prasowej.  

Łysenko oświadczył, że znajdujący się na miejscu zdarzenia uzbrojeni prorosyjscy bojownicy nie pozwalają ekipom ratowniczym na zabezpieczenie szczątków samolotu. To samo dotyczy ciał ofiar katastrofy.

Dopuścili oni tam naszych (ukraińskich) ratowników, jednak pracują oni pod lufami karabinów. Terroryści zmuszają ich do zbierania dowodów i przekazywania ich w ich ręce - podkreślił rzecznik.

Wczoraj prezydent Ukrainy Petro Poroszenko stanowczo oświadczył, że rejestratory zestrzelonego samolotu nie mogą trafić w ręce trzeciej strony, czyli Rosji. Separatyści zapowiedzieli wcześniej, że przekażą czarne skrzynki Międzypaństwowemu Komitetowi Lotniczemu (MAK) w Moskwie.

Samolot linii Malaysia Airlines leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur z 298 osobami na pokładzie. Katastrofy nikt nie przeżył. Boeing spadł w okolicach miast Szachtarsk i Torez w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy.

Zdaniem władz Ukrainy samolot mógł być zestrzelony przez separatystów, którzy dysponują ciężkimi zestawami przeciwlotniczymi Buk. Podobną opinię wyraził prezydent USA Barack Obama, który oświadczył, że są dowody, że malezyjski boeing został zestrzelony pociskiem odpalonym z obszaru "kontrolowanego przez wspieranych przez Rosję separatystów na Ukrainie".

(mpw)