Z powodu ostrzału artyleryjskiego międzynarodowi eksperci Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie musieli opuścić część terenu katastrofy malezyjskiego Boeinga 777 na wschodzie Ukrainy. Badali miejsce tragedii, szukając ludzkich szczątków. Zespół dotarł tam w piątek po prawie tygodniowej przerwie spowodowanej walkami między ukraińskimi żołnierzami a prorosyjskimi separatystami.

Jak poinformował wiceszef misji OBWE na Ukrainie Alexandre Hug, obserwatorzy i eksperci usłyszeli odgłosy ostrzału artyleryjskiego w odległości około 2 kilometrów od miejsca gdzie się znajdowali i kontynuowanie pracy w tym rejonie zaczęło być niebezpieczne.

Hug zapewniał, że dostęp do strefy został zaakceptowany przez prorosyjskich separatystów, którzy kontrolują ten teren. Dodał, że jest za wcześnie, by wyrokować, czy doszło do naruszenia deklarowanego przez obie strony przerwania walk w tym rejonie. Zgoda na to obu stron pozwoliła ekspertom wznowić poszukiwania ludzkich szczątków na miejscu katastrofy malezyjskiego samolotu. W pracach brało udział ośmiu obserwatorów OBWE i 70 ekspertów.

Wciąż znajdujemy ludzkie szczątki i przedmioty osobiste. Teren katastrofy jest bardzo rozległy - mówił wcześniej jeden z przedstawicieli OBWE. Dodał, że eksperci zdają sobie sprawę, że nie mają dużo czasu, bo sytuacja w regionie w każdej chwili może się zmienić.

W krótkim komunikacie z Ukrainy rząd Holandii poinformował jedynie po południu na swojej stronie internetowej, że holenderscy i australijscy eksperci zakończyli kolejny dzień poszukiwań. Podano, że wszystkie znalezione w piątek i sobotę szczątki ludzkie są transportowane do miasteczka Sołedar w obwodzie donieckim, skąd zostaną przewiezione do Charkowa, a następnie do Holandii.

Trwa identyfikacja ofiar

Wcześniej przewieziono tam już 200 trumien. Szczątki wielu ofiar pozostały jednak jeszcze na polach w okolicach miasta Torez w obwodzie donieckim, gdzie spadł zestrzelony boeing linii Malaysia Airlines. Tereny te ciągle są kontrolowane przez separatystów.

Pierwsi międzynarodowi obserwatorzy wraz z ekspertami medycyny sądowej z Holandii i Australii dotarli na teren katastrofy w czwartek. Aby umożliwić im dostęp do miejsca, w którym rozbił się samolot, dowództwo ukraińskiej operacji przeciwko separatystom ogłosiło wstrzymanie działań militarnych, "poza działaniami w obronie własnych pozycji przed atakiem". Zastrzegło przy tym, że separatyści "nie respektują żadnych międzynarodowych porozumień i próśb". Informację tę zdementowali prorosyjscy separatyści.

Większość ofiar to Holendrzy

Malezyjski Boeing 777 został zestrzelony najprawdopodobniej rakietą ziemia-powietrze odpaloną z terenów opanowanych przez prorosyjskich separatystów, którzy walczą z siłami rządowymi na wschodzie Ukrainy. W wyniku katastrofy zginęło 298 osób, wśród nich 193 Holendrów, 43 Malezyjczyków i 28 Australijczyków.

(MRod)