"Zajęcie Krymu przez Rosję to początek końca reżimu prezydenta Władimira Putina, nawet jeśli on myśli, że to zwycięstwo. Putin udławi się Krymem" - mówi prof. Nina Khrushcheva z New School w Nowym Jorku, wnuczka przywódcy ZSRR Nikity Chruszczowa.

Putin z pewnością myśli, że zajmując Krym odniósł wielkie zwycięstwo, bo udało mu się naprawić błędy popełnione przez jego poprzedników, "głupców" za jakich uważa Nikitę Chruszczowa, który oddał Krym Ukrainie w 1954 roku i Borysa Jelcyna, który się o Krym nie upomniał, gdy rozpadł się Związek Radziecki w 1991 roku  - powiedziała prof. Nina Khrushcheva.

W lutym minęło dokładnie 60 lat, od kiedy Nikita Chruszczow, I sekretarz KC Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego i premier ZSRR, podarował Ukrainie związany z Rosją od kilkuset lat Krym. Gdy Chruszczow czynił ten gest Ukraina była częścią ZSRR i "transfer" Krymu z republiki rosyjskiej do ukraińskiej nie miała wielkiego znaczenia. Ale 40 lat później ZSRR się rozpadł, a od kilku dni Krym stał się przedmiotem geopolitycznego kryzysu.

Zajęcie Krymu to - jak ocenia Khrushcheva - "akt okropnej agresji" i "początek końca reżimu Putina". Bo co oznacza wielka Rosja, którą Putin wydaje się odbudowywać, odrywając kawałki z byłych republik radzieckich, teraz niezależnych państw jak Gruzja i Ukraina? - pyta retorycznie. Jej zdaniem, w długiej perspektywie taka Rosja nie będzie w stanie funkcjonować, zwłaszcza jeśli Zachód wprowadzi restrykcje wizowe i nałoży sankcje, które doprowadzą do gospodarczej i dyplomatycznej izolacji Rosji.

Putin zachowuje się jak prawdziwy autokrata; w pełni rozkwitu, bo jest u władzy już od 14 lat. Wydaje mu się, że jest niezwyciężony, może wszystkich rozstawiać jak pionki. (...) Ale jest oderwany od rzeczywistości myśląc, że w imię wielkiej Rosji ma prawo zająć Krym, a ludzie będą mu za to wdzięczni - powiedziała. Jej zdaniem do Rosjan coraz słabiej trafia "patriotyczna retoryka", którą Putin epatował podczas igrzysk olimpijskich w Soczi. W Moskwie i innych dużych miastach ludzie naprawdę myślą, że to szaleństwo, by atakować Ukrainę, siostrzany kraj - powiedziała. Nawet ci Rosjanie, którzy uważają, że Krym powinien być rosyjski, są "zażenowani, bo nie chcą, by świat nienawidził Rosji". Dlatego naprawdę myślę, że Putin udławi się Krymem - stwierdziła.

Zdaniem prof. Krushchevy, w obecnej sytuacji, gdy Rosjanie przejęli już wojskową i polityczną kontrolę na Krymem, trudno będzie zmusić ich do wycofania się. Jedyne co może jeszcze wpłynąć na Putina, to sankcje gospodarcze, a nie żadne apele z Zachodu - dodała. Jej zdaniem uciążliwe byłyby też restrykcje wizowe, bo mogłyby wywołać protesty. Sugeruje też, że Europa mogłaby wstrzymać projekt budowy gazociągu "South Stream", a NATO powinno z kolei uniemożliwić rosyjskiej Flocie Czarnomorskiej wypływanie poza Morze Czarne, co zdecydowanie ograniczyłoby Putinowi zyski z posiadania baz na Krymie. Ale nie wiem czy nawet to by wystarczyło, by Rosja wycofała się z Krymu - dodała.

Jej zdaniem Putin, "jest usatysfakcjonowany i wolałby na Krymie się zatrzymać", czyli nie wysyłać żołnierzy rosyjskich do wschodnich regionów Ukrainy zamieszkanych przez Ukraińców rosyjskojęzycznych. Ale trudno przewidzieć jak sytuacja się rozwinie. Wiele zależy od reakcji Kijowa - czy pogodzą się z de facto aneksją Krymu, czy będą walczyć. Nawet bez rosyjskiego udziału na wschodzie Ukrainy mogą wybuchnąć zamieszki i wtedy Putin może poczuć się zmuszony, by - jak to określił - chronić Rosjan w całej Ukrainie - wyjaśniła.

Prof. Nina Khrushcheva wykłada stosunki międzynarodowe w New School w Nowym Jorku. W kwietniu zostanie wydana jej książka pt. "The Lost Krushchev: A Jounrey Into the Gulag of the Russian Mind".

(jad)