Amerykanie są coraz bardziej zaniepokojeni sytuacją w elektrowni atomowej w Fukushimie. Po ujawnieniu przez operatora siłowni TEPCO informacji, że z uszkodzonego reaktora wycieka skażona woda, w Stanach Zjednoczonych specjaliści zażądali dodatkowych wyjaśnień od rządu Japonii.

Wciąż napływają informacje, że USA nic nie zagraża, ale tych informacji za Oceanem już nikt nie słucha. Na zachodnim wybrzeżu brakuje jodku potasu, a ze sklepowych półek zniknęły liczniki Geigera.

Panika z godziny na godzinę jest coraz większa. Nawet eksperci, którzy do tej pory tonowali swoje wypowiedzi, teraz mają poważne wątpliwości, czy o tej awarii świat wie tyle, ile powinien.

Słowa premiera Japonii, który przyznał, że minie wiele tygodni nim uda się opanować nuklearny kryzys w elektrowni spowodowały, że specjaliści w USA podejrzewają, że Japonia powoli przestaje ukrywać faktyczne dane dotyczące awarii. Amerykanie snują domysły, że od początku była poważniejsza, niż to przekazywano.

Departamenty Zdrowia poszczególnych stanów zaleciły ostrą kontrolę powietrza i produktów, które trafiają na krajowy rynek. Próbki wody z oceanu do badań na wodach terytorialnych pobrała amerykańska straż przybrzeżna.