Jazydki Nadia Murad Basee Taha i Lamiya Aji Bashar, które uciekły z niewoli Państwa Islamskiego i walczą o wsparcie dla innych uprowadzonych, otrzymały tegoroczną Nagrodę Sacharowa przyznawaną przez Parlament Europejski.

Laureata nagrody wybrała konferencja przewodniczących Parlamentu Europejskiego, czyli liderzy grup politycznych.

Kobiety pochodzą z wioski Koczo w Iraku, opanowanej w 2014 roku przez bojowników Państwa Islamskiego i były pośród tysięcy jazydek, które zostały uprowadzone i padły ofiarą przemocy seksualnej. Udało im się uciec z niewoli. Obie próbują zwrócić uwagę na los kobiet więzionych przez Państwo Islamskie i walczą o wsparcie dla nich, a także o prawa jazydów.

To bardzo znacząca i symboliczna decyzja - powiedział szef PE Martin Schulz. Laureatki potrzebują wszelkiego wsparcia, nie tylko Nagrody Sacharowa, w ich walce przeciwko bezkarności tych, którzy łamią prawa podstawowe w bezprecedensowy sposób, przeciwko terrorystom, którzy robią z kobiet niewolnice seksualne, zabijają dzieci i starszych ludzi - dodał.

Nadia i Lamiya to kobiety, które inspirują. Okazały niesamowitą odwagę i człowieczeństwo w obliczu okropnej brutalności. Jestem dumny, że przyznano im Nagrodę Sacharowa - oświadczył szef frakcji liberałów Guy Verhofstadt. To liberałowie oraz frakcja socjalistów w PE zgłosili kandydaturę jazydek do nagrody.

Szef frakcji socjalistów Gianni Pittella podkreślił, że przyznając nagrodę PE zwraca uwagę "całej Europy i społeczności międzynarodowej na straszny los i zniewolenie jazydek, sterroryzowanych przez Daesz (Państwo Islamskie)". Nagroda pomoże też naświetlić sytuację mniejszości religijnych w regionie - dodał Pittella.

Oprócz jazydek szansę na Nagrodę Sacharowa mieli także przywódca Tatarów Krymskich Mustafa Dżemilew oraz turecki dziennikarz Cem Dundar.

Na spotkaniach komisji spraw zagranicznych i komisji rozwoju to Dżemilew, popierany przez frakcje chadeków i konserwatystów w PE, uzyskał najwięcej głosów, choć różnice pomiędzy trójką kandydatów nie były duże - twierdza źródła w PE.

W poprzednich latach zwyczajowo konferencja przewodniczących przyznawała Nagrodę Sacharowa kandydatowi z największym poparciem w głosowaniu komisji. Tym razem ten zwyczaj nie został jednak dotrzymany. Wpłynęło na to m.in. stanowisko socjalistów. W trakcie głosowań część z nich poparła tureckiego dziennikarza a część jazydki. W czwartek ostatecznie opowiedzieli się za jazydkami.

Zamieszkująca region Niniwy w Iraku mniejszość jazydzka wyznaje synkretyczną religię powstałą z połączenia wierzeń indoirańskich, judaizmu, nestorianizmu i islamu. Odrzuca istnienie grzechu, szatana i piekła, oddaje za to cześć aniołom sprawującym władzę nad światem w imieniu Boga.

Państwo Islamskie traktuje jazydów jako odstępców od wiary zasługujących na śmierć.

Nagroda Sacharowa przyznawana jest od 1988 roku za zasługi w walce o prawa człowieka i demokrację. W ubiegłym roku otrzymał ją liberalny bloger z Arabii Saudyjskiej Raif Badawi. W poprzednich latach jej laureatami byli m.in.: kongijski lekarz pomagający ofiarom gwałtów Denis Mukwege, nastoletnia Pakistanka Malala Yousafzai walcząca o prawa dzieci i prawo kobiet do edukacji w krajach islamskich, uczestnicy arabskiej wiosny, były prezydent RPA i przywódca walki z apartheidem Nelson Mandela, lider opozycyjnego białoruskiego ruchu "O Wolność" Alaksandr Milinkiewicz i były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan.

(az)