"W niedzielę robię swoje, wracam do wioski, a później dalej robię swoje" - mówił Kamil Stoch po kwalifikacjach do konkursu na skoczni normalnej w Soczi. "Ta skocznia nie należy do najłatwiejszych" - przyznał.

Kamil Stoch tak jak inni zawodnicy z czołowej dziesiątki Pucharu Świata nie musiał brać udziału w sobotnich kwalifikacjach. Potraktował je jednak treningowo i uzyskał odległość 100 metrów. Czułem trudne warunki. Skok wydawał mi się bardzo dobry, ale przez warunki musiałem trochę odczekać - mówił później. Każdy skok tutaj to nowe doświadczenie, nowe odczucia albo utrwalenie wcześniejszych odczuć, Ta skocznia to już taka bliższa znajoma się robi, koleżanka z wojska - dodał żartobliwie. Pytany o plan dnia odpowiedział, że postara się przyjść na skocznię wypoczęty, ale to nie znaczy, że nie będzie kibicował swoim kolegom z innych dyscyplin i oglądał ich występów.

Piąty w kwalifikacjach Maciej Kot (skoczył na 98,5 m.) asekuracyjnie zastrzegł, że nie zmienia swoich założeń. Plan minimum to dalej miejsce w pierwszej dziesiątce - powiedział. To nie oznacza, że nie można walczyć o wyższe miejsce - dodał wymijająco. Jan Ziobro, który wylądował 3,5 metra bliżej od Kota, przyznał, że miał w sobotę słaby dzień. Miejmy nadzieję, że Bóg da i jutro będzie lepszy - podsumował. 

Dawid Kubacki uplasował się na 13. pozycji po skoku na odległość 95,5 metra. Szedłem na skocznię z konkretnym planem, dlatego nie miałem obaw. Zrealizowałem go, ze skoków jestem zadowolony, choć jeszcze przydałoby się parę metrów - przyznał w rozmowie z dziennikarzami.  Podczas skoku znosi mnie w prawo, ale ten błąd nie jest łatwo skorygować. Zresztą nie warto z tym kombinować teraz, na igrzyskach - dodał skoczek.

Niedzielny konkurs na Krasnej Polanie rozpocznie się o godzinie 18.30.

(mn)