"Trasa zjazdu jest śmiertelnie niebezpieczna. Ledwo przeżyłem" - przyznał narciarz alpejski Bode Miller, który był najlepszy na pierwszym i trzecim treningu przed niedzielnymi zawodami w Soczi. Amerykanin, który ma w kolekcji pięć olimpijskich medali, ale tylko jeden złoty, jechał dziś z prędkością 132,6 km/h.

To zdradliwa trasa, wszędzie trudności szczerzą zęby. Już na samej górze agresywna, co powoduje nabieranie prędkości. Zakręty są bardzo ostre, na każdym można wypaść - opowiadał Miller, który po raz piąty bierze udział w igrzyskach. O tym, że nie przesadzał, świadczą wypadki Amerykanina Marco Sullivan, który uderzył w ochronna barierę, Słoweńca Roka Perko oraz Francuza Brice'a Rogera.

Bode Miller ma kolekcji także trzy srebrne medale olimpijskie: w gigancie i kombinacji w 2002 roku, supergigancie w 2010 oraz brązowy w zjeździe sprzed czterech lat. Cztery razy stanął na najwyższym podium mistrzostw świata. W 2003 roku wywalczył złote medale w gigancie i kombinacji, a w 2005 - w supergigancie i zjeździe. W sezonach 2003/04 i 2007/08 triumfował w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.