"Jeżeli ktoś chciałby zrozumieć, jak wygląda zgrupowanie w Spale, to najlepiej dwa razy dziennie potrenować przez ponad 3 godziny na siłowni czy w hali sportowej, bo trudno opisać to słowami" – mówi w rozmowie z RMF FM Bartosz Kurek. Nasi siatkarze przygotowują się do sierpniowych mistrzostw Europy.

Patryk Serwański: Jesteście teraz na etapie tych najcięższych treningów. Jak można opisać to zmęczenie, które wam towarzyszy? Wieczorem brakuje już sił na cokolwiek? Ktoś mógłby pomyśleć, że takie zgrupowanie w Spale to rarytas - nocleg, wyżywienie, a do tego trochę zabawy na siatkarskim boisku. Prawda jest trochę inna.

Bartosz Kurek: Jedno słowo, którym można opisać naszą egzystencję tutaj to "monotonia". To codzienna ciężka harówka, ciężka praca. Ciężko opisać to zmęczenie. Lepiej to poczuć. Polecam każdemu dwa razy dziennie popracować po ponad 3 godziny na siłowni czy na hali sportowej. Wtedy można poczuć to, co my czujemy tu codziennie, kładąc się do łóżka.

Kiedy kibice myślą o życiu sportowca, chyba właśnie o tej monotonii zapominają. To jednak życie w schemacie i w skali mikro i marko.

Każda praca w biurze czy innymi miejscu - nazwijmy ją "normalną" - także ma swoje blaski i cienie. Tak samo nasza robota. Mamy jednak tę przewagę, że kochamy to, co robimy i ta codzienna harówka przychodzi trochę łatwiej, przyjemniej. Jeśli na końcu uda się coś wygrać, to jest to piękna nagroda za te męczące miesiące.

Jeżeli ktoś młody was ogląda, dopinguje, widzi te zwycięstwa i myśli o siatkarskiej karierze, to właśnie ta sportowa monotonia może być tym, co zniechęci tych nie do końca zdeterminowanych?

Ten odsiew przychodzi wcześniej. Jeżeli ktoś dochodzi do tego momentu ciężkiej pracy i kończy się zabawa towarzysząca sportowi na początku, to już wtedy zostają ci najbardziej wytrwali. Ten pierwszy odsiew wiąże się już z pierwszymi trudnościami. Etap związany z długimi zgrupowaniami, wyjazdami z domu - to już coś innego. Na pewno jeśli ktoś odpada szybko, to nie jest styl życia, w którym by się odnalazł, bo przecież nie dla każdego musi być.

Jesteś już doświadczonym kadrowiczem. Masz w dorobku Mistrzostwo Europy z 2009 roku. Pewnie na wiele spraw patrzysz inaczej niż wtedy. Są z wami na zgrupowaniu młodzi zawodnicy. Jak wyglądało ich wejście do drużyny?

Do tej pory byłem zawodnikiem, który nie do końca za to odpowiadał. Jeśli chodzi o wiek i staż, byłem gdzieś w środku ekipy. Teraz rzeczywiście jestem jednym z bardziej doświadczonych, ale też mam to szczęście, że ta młodzież wchodząca do kadry to bardzo ułożeni ludzie, doświadczeni na arenie juniorskiej. Nie trzeba im niczego tłumaczyć. Wręcz przeciwnie. Można się nauczyć szalonych zagrań. Dużo od nich czerpię, a jeśli tak samo oni czerpią ode mnie, to się z tego bardzo cieszę. Rozmów z mentorem na pewno nie potrzebują. Oni wiedzą, jak działa świat siatkarski, a jeśli tu trafili, to znaczy, że ta ich siatkarska droga jest bardzo dobra.

To może mistrzowie świata do lat 21 dołożą wam jeszcze takiej pewności siebie, bo oni swoją niesamowitą serią zwycięstw na pewno są mocno zbudowani. To może procentować w tej walce o wyjazd na mistrzostwa Europy.

Jeżeli osiągają takie sukcesy, to na pewno dobrze pracują i na ich miejscu niczego bym nie zmieniał. Oby z takim samym entuzjazmem i przekonaniem kontynuowali swoją pracę. Wtedy na pewno z biegiem czasu będą stanowić o sile seniorskiej reprezentacji.

(j.)